Niepozorna, a swoją wielkością górująca nad innymi. Święta, a zmagająca się z dojmującą ciemnością. Niczego nie posiadająca, a mająca wszystko.
Niepozorna, a swoją wielkością górująca nad innymi. Święta, a zmagająca się z dojmującą ciemnością. Niczego nie posiadająca, a mająca wszystko. Taka w największym skrócie jest dzisiejsza patronka, Matka Teresa z Kalkuty. Ale zanim trafiła do Indii i zanim stała się symbolem zaangażowanej miłości chrześcijańskiej , nazywała się Agnieszka i mieszkała bogato w Serbskim mieście Skopje. Nie trwało to długo, bo na skutek narodowościowego zamieszania końca I wojny światowej, straciła ojca i wraz z mamą oraz rodzeństwem poznała co to bieda. To była pierwsza poważna lekcja życia, której doświadczyła dzisiejsza patronka i która odmieniła jej życie. To wtedy narodziło się jej zakonne powołanie. Na drugi punkt zwrotny w swoim życiu musiała poczekać do końca II światowej wojny. Matka Teresa była już wtedy od 20 lat zakonnicą Zgromadzenia Sióstr Loretanek. Zakon ten przygotowywał swoje siostry do pracy w hinduskich szkołach, dlatego nic dziwnego, że spotykamy ją wtedy jako nauczycielkę geografii i historii w szkole przyklasztornej położonej w zamożnej dzielnicy Kalkuty. Jej świat duchowy wydaje się być poukładany, przełożeni powierzają jej odpowiedzialną funkcję dyrektorki tej edukacyjnej placówki. Zanim jednak Matka Teresa zdąży się w tej małej stabilizacji umościć wybucha kolejna wojna, Indie ogarnia powszechny głód, Kalkuta zaczyna być bombardowana, ulice zalewa fala uchodźców, szkoła zostaje zmieniona na szpital, a ona sama poważnie podupada na zdrowiu. I właśnie wtedy, w tym najtrudniejszym momencie, gdy wszystkiego zostaje pozbawiona doświadcza czegoś, co nazywa potem „powołaniem w powołaniu”. Słyszy wyraźnie wewnętrzny głos, nakazujący jej porzucić wszystko i naśladując Jezusa zamieszkać na ulicach Kalkuty razem z nędzarzami, by tam im służyć. Jest 10 września 1946 roku, a jej życie po raz drugi się zmienia. Za zgodą biskupa opuszcza swoje zgromadzenie, kupuje na bazarze najtańsze białe sari obrzeżone niebieskimi paskami, odbywa kurs pielęgniarski i wchodzi do slumsów w sąsiedztwie szkoły, w której uczyła przez prawie 20 lat. Co tam robi? Pielęgnuje chorych i uczy dzieci, z tym że teraz jej tablicą jest ziemia pod jej nogami. Choć ma świadomość, że czyni to, co powinna, czuje się osamotniona. Jest tak do 19 marca 1949 roku, kiedy to we wspomnienie św. Józefa, dostaje pomocnika - przyłączyła się niej dawna uczennica, młoda Hinduska z bogatego domu. Po roku Matce Teresie pomaga już dziesięć dziewcząt - wszystkie były wcześniej jej uczennicami i pochodziły z zamożnych hinduskich rodzin. Ich mottem stają się słowa zaczerpnięte z Ewangelii św. Mateusza: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Ta niezwykła grupa „pobożnych kobiet mieszkających razem” zostaje 7 października 1950 roku uznana za nowe zgromadzenie zakonne - Misjonarki Miłości. Siostry żyją w ścisłym ubóstwie – posiadają tylko bawełniane sari, habit, zwyczajną bieliznę, parę sandałów, krzyż przypinany na lewym ramieniu, różaniec, parasol dla osłony przed deszczem monsunowym, metalowe wiadro do prania i cieniutki siennik służący za łóżko. To niewiele, ale wystarcza, bo o resztę dba Bóg. On też, jak wierzymy przyjął ich założycielkę św. Matkę Teresę, gdy skończyła się jej ziemska pielgrzymka. Wiecie państwo kiedy miało to miejsce? 5 września 1997 roku w Kalkucie, mieście, które stało się jej domem.