„Polecam wam Febę, naszą siostrę, diakonisę Kościoła w Kenchrach. Przyjmijcie ją w Panu tak, jak się świętych winno przyjmować."
„Polecam wam Febę, naszą siostrę, diakonisę Kościoła w Kenchrach. Przyjmijcie ją w Panu tak, jak się świętych winno przyjmować. Wesprzyjcie ją w każdej sprawie, w której pomocy waszej będzie potrzebowała. I ona bowiem wspierała wielu, a także i mnie samego.” Tak w swoim Liście do Rzymian św. Paweł opisał dzisiejszą patronkę. Nic więcej o niej nie wiemy, ale z uwagi na to, że to jest pierwsza kobieta wymieniona z imienia w tak uroczysty sposób, Kościół wspomina ją jako świętą. Co w jej przypadku oznacza użyte tutaj słowo „diakonisa” pozostaje nieustannym polem dociekań badaczy, ale niepodważalnym jest fakt, że była postacią ważną tak dla wspólnoty chrześcijan w Kenchr, jak i Rzymu, dokąd prawdopodobnie osobiście przywiozła ów wzmiankowany Pawłowy list. Zresztą o tym, jak wielka jest rola kobiet w Kościele i jak ogromne może być pragnienie ich serca, by temu Kościołowi służyć, świadczy i druga wspominana dzisiaj patronka, która dosłownie na długi czas poważnie zapadła na zdrowiu, gdy dowiedziała się, że jej największe marzenie – zostania zakonnicą – nie zostanie spełnione z powodu braku pieniędzy na posag. Dlaczego chciała zostać zakonnicą, a nie diakonisą, tak jak św. Feba? Bo w XVII wieku we Włoszech ta urzędowa funkcja była już nieobecna od setek lat, jednak autentyczne powołanie do Bożej służby zawsze znajduje swoje miejsce w Kościele. Tak też stało się i z tą kobietą, która w 1649 roku, otworzyła w Piacenzy pierwszy dom nowego zgromadzenia sióstr urszulanek, których celem miało być wychowanie i edukacja dziewcząt z zamożnych rodzin. Co jednak działo się z nią wcześniej, przez całe 39 lat życia? Urodziła się w pobliżu Genui i właściwie od 12 roku życia opiekowała się licznym rodzeństwem i pomagała ciężko chorej mamie prowadzić dom. Ponieważ w jej rodzinie się nie przelewało, kwestię pójścia do zakonu musiała, jak już wspomnieliśmy, odchorować. Zdrowie odzyskała dopiero za wstawiennictwem Matki Bożej, która ukazała się jej w mistycznej wizji. Po tym doświadczeniu nasza druga dzisiejsza patronka wróciła do domowych obowiązków, a w wieku 23 lat wyszła nawet za mąż. Małżeństwo okazało się jednak bezdzietne, co więcej, na skutek wojennej zawieruchy szybko została wdową. Postanowiła wtedy złożyć wieczysty ślub czystości i przez kilka następnych lat pozostała w miejscowości męża, to jest Salsomaggiore, gdzie pomagała ubogim, pracowała przy tamtejszym kościele parafialnym, uczyła dzieci katechizmu i kształciła nowe katechetki, czyli robiła to, co prawdopodobnie było także częścią posługi św. Feby, tej z listu św. Pawła. Do Piacenzy, gdzie utworzy w przyszłości dom sióstr urszulanek, przeprowadziła się z uwagi na mieszkającego tam brata. Podjęła tam też druga próbę wstąpienia do klasztoru, ale tym razem na przeszkodzie nie stanął posag tylko fakt, że jest wdową. Kolejna odmowa musiała ją zaboleć, ale nie zmieniła jej życiowego pragnienia służby Bogu. Pozostała więc w Piacenzy i mieszkając samotnie prowadziła życie ascetki, praktykując modlitwy, umartwienia i pokutę. I tak z roku na rok sława jej świętości zataczała coraz większe kręgi. Po radę zaczęli przychodzić do niej najpierw zwykli mieszkańcy, potem kapłani, biskup, a na końcu, z woli księżnej de Medici została obdarowana zabudowaniami i poproszona o utworzenie nowego zakonnego domu sióstr urszulanek. Nie przyjęła w nim jednak funkcji przełożonej, bo całkowicie chciała poświęcić się temu, co było charyzmatem urszulanek, to jest kształceniu młodzieży. Nasza druga - obok św. Feby - dzisiejsza patronka zmarła 3 września 1679 roku. Czy wiecie państwo jak się nazywała? To bł. Brygida od Jezusa Morello.