Żywczanie i ich przyjaciele pielgrzymują na Jasną Górę od 1611 roku. Nie przerwali tej tradycji także w tym roku. Około 80 osób idzie od 23 sierpnia w 409. Pieszej Pielgrzymce Żywieckiej, by cel osiągnąć w sobotę 29 sierpnia.
Temat tegorocznej pielgrzymki: "Najważniejsze zdrowie... ale wieczne!", odwołuje się do kolejnego z sakramentów świętych, które od kilku lat prowadzą żywieckich pątników - sakramentu namaszczenia chorych. Ten sakrament, a także podjęcie cierpienia i bólu - obecnych nie tylko w sytuacjach ekstremalnych - są tematem pielgrzymkowych konferencji. Każdego dnia pielgrzymów prowadzi także jeden ze świętych, którzy w zwyczajnym, codziennym życiu próbowali nieść swój krzyż razem z Jezusem. Wśród nich byli m.in. br. Albert Chmielowski, Michał Giedroyć, s. Faustyna czy Chiara Badano.
Do pątników dołączyli także duszpasterze: ks. proboszcz Grzegorz Gruszecki z konkatedralnej parafii Narodzenia NMP, ks. Tomasz Wala - główny przewodnik, ks. Przemysław Gorzołka z Zabłocia i kleryk Mikołaj Krzyżowski z Sopotni Wielkiej. Każdy z pątników wcześniej sam zorganizował sobie noclegi na trasie.
Najmłodszym pątnikiem był trzyletni Gabryś, a najstarszym? - Tu takich nie ma, tu każdy jest młody, a kto by się czuł starszy, to na pielgrzymce młodnieje! - uśmiecha się Marta Wolska z grona organizatorów.
Transmisje z wybranych punktów pielgrzymki można śledzić także na Facebooku - TUTAJ.
Pątniczki z Żywca na początku wędrówki.W konkatedrze, podczas inaugurującej pielgrzymkę Mszy św., kazanie wygłosił ks. Gruszecki. Odwołując się do tematu pielgrzymki, zauważył, że wielu z nas bardo boi się śmierci, a wcześniej choroby: - Życzymy sobie "zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka". Bo zdrowie jest najważniejsze. Chcemy pielgrzymować na Jasną Górę i uświadomić sobie, że to jest święta prawda. Pod warunkiem, że myślimy o tym zdrowiu duchowym, o zdrowiu, dzięki któremu człowiek będzie wiecznie szczęśliwy.
Ksiądz Gruszecki podkreślił, że pielgrzymka odbywa się w szczególnym czasie pandemii, kiedy jest znakiem dla wierzących, że wszyscy jesteśmy chorzy - nie tyle nawet fizycznie, ile duchowo. - Choroba nie jest celem naszego życia. My nie szukamy cierpienia. Szukamy Pana Boga. A jeśli Go znajdziemy, nasze cierpienie i nasz ból sprawią, że do Boga bardziej przylgniemy, jeszcze bardziej się z nim zaprzyjaźnimy - mówił duszpasterz, dodając, że celem naszego codziennego pielgrzymowania jest spotkanie z żywym Bogiem, który uzdrawia ciało, ale przede wszystkim serce.
Miłosz i Mikołaj Grzegorzkowie, jak co roku, dbają o sprzęt i sprawy techniczne.Wśród pielgrzymów są bracia Grzegorzkowie - Mikołaj, który szedł po raz 9., i Miłosz - 8. raz na pielgrzymce. Obaj byli w ekipie technicznej, odpowiedzialnej za sprzęt nagłaśniający i kierującej ruchem. - Już dobrze wiemy, jaki jest klimat na pielgrzymce - zawsze jest pięknie, jeden pomaga drugiemu, jakie by warunki nie były, i angażujemy się w służby, bo jak nie my, to kto? - śmieją się bracia. - Trasa to zawsze niespodzianki, ale jesteśmy nastawieni na dojście, a jak jakiś problem się zdarzy, to go rozwiążemy - mówili na początku wędrówki.
Podobnie jak inni pielgrzymi, także zabrali ze sobą intencje - "te, które bierze się zawsze", czyli zdrowie, ułożenie planów życiowych, pomyślność na egzaminach... - Czasem nie jesteśmy w stanie modlić się ze wszystkimi, "drogówka" nawet nie słyszy modlitwy, ale to tym bardziej mobilizuje, żeby oddawać swój trud na pielgrzymce w tych intencjach - tłumaczą.
Asia Urbaniec idzie po raz 15. i ponownie jako odpowiedzialna za grupę medyczną. - Wszyscy będziemy się modlić o to najważniejsze zdrowie - zdrowie duszy, ale nie możemy też zaniedbywać problemów ciała. I w tym pomagamy my - mówi Asia, zwana złotowłosą blondynką, która - idąc z tyłu grupy - dba o kondycję wszystkich.
- Każdy dzień to niewiadoma, ale codziennie ufam, że Pan Bóg nam błogosławi. Zawsze czekam na ten ostatni dzień, kiedy wchodzimy na aleje NMP i po tygodniu wysiłku, trudu widzimy Jasną Górę, bliskich, którzy czekają na nas... Niejedna łezka się kręci w oku - mówi Asia, dodając, że w tym roku zabrała w drogę nie tylko swoje intencje, ale i tych, którzy nie mogli pójść z różnych przyczyn.
Żywczanie chodzą na Jasną Górę od 1611 roku!- Koleżanka mi powiedziała, że gdybym chciała zabrać intencje wszystkich, którzy nie mogą iść, a chcieliby, to musiałabym mieć plecak jak paka samochodu ciężarowego! - dodaje M. Wolska. - Choć idzie nas tylko 80, grupa duchowych pielgrzymów na pewno nie zubożała, a wręcz przeciwnie! Codziennie, w różny sposób, docierają do nas kolejne prośby o modlitwę. Dołączamy je do tych już niesionych.
Karolina Michulec ma za sobą 10 pielgrzymek pieszych, ale w tym roku nie może iść. - Zostając w domu, człowiek trudzi się jeszcze bardziej, zwłaszcza kiedy zdaje sobie sprawę, w którym miejscu jest grupa. Dosłownie czuje się w nogach ich ból - mówi.
Już rozśpiewani i rozmodleni - na szlaku.Artur Widz, bagażowy, wyruszył na pielgrzymkę 9. raz. - Już tak jest, że po zakończeniu jednej zaznacza się w kalendarzu termin na przyszły rok, rezerwuje urlop i czeka. Kto raz poszedł, pójdzie i następny - mówi Artur. - Każdy ma swoją motywację, cel, pragnienie. Zawsze zbieram też intencje tych, którzy goszczą nas na postojach. Zapisuję je w telefonie, modlę się, żeby się spełniły. Na Jasnej Górze jest ich już konkretna lista...
Staszek Machej z Cieszyna (drugi z lewej) w tym roku wędruje z Żywcem.Po raz 21., ale z grupą żywiecką po raz pierwszy, szedł Stanisław Machej z Cieszyna. - Pielgrzymowałem od lat z mojego miasta, a także z Zaolzia. W zeszłym roku świętowałem 20 lat pielgrzymowania na Jasną Górę, 10 lat autokarowych pielgrzymek do Medjugorie i... 40. rocznicę pożycia małżeńskiego. W tym roku wydawało się, że będzie posucha. Odpadły Łagiewniki, potem Zaolzie, ale od mojego przyjaciela ks. Gruszeckiego dowiedziałem się, że mogę iść z Żywca. Wziąłem namiot i idę!
Swoje pielgrzymowanie i post o wodzie na całej trasie Staszek ofiaruje w intencji wszystkich znajomych chorych, a zwłaszcza walczących z COVID-19 z zaprzyjaźnionych wspólnot Odnowy w Duchu Świętym. - Nie ma modlitwy niewysłuchanej. Może swoją cegiełkę dołożę, a Pan Bóg zrobi z nią, co należy...
- Nie każdy mógł iść, niektórzy się bali, ale myślę, że ta pielgrzymka może przynieść owoce na przyszły rok; że ten niezaspokojony głód pielgrzymowania sprawi, iż wielu zatęskni i wyruszymy na szlak w dużo większej grupie - dodaje M. Wolska.
Pielgrzymi mają przyjść na Jasną Górę w sobotę 29 sierpnia. Przywitanie na wałach jasnogórskich o 12.15. Msza św. pod przewodnictwem bp. Romana Pindla zostanie odprawiona o godz. 13, a o godz. 15 - Droga Krzyżowa.