Sposób wytyczania stref zagrożenia epidemicznego wymaga korekty - stwierdził Śląski Związek Gmin i Powiatów. Swoje stanowisko wysłał rządowi.
Zarząd ŚZGiP przyjął stanowisko w sprawie wyznaczania stref zagrożenia epidemicznego. W opinii samorządowców sposób wytyczania stref zagrożenia epidemicznego wymaga korekty i dostosowania do realiów aglomeracji śląskiej, gdzie granice pomiędzy miejscowościami są zwykle niewidoczne. Apelują też o wsparcie dla lokalnych przedsiębiorców, którzy ze względu na nowe obostrzenia „strefowe” znowu znaleźli się w trudnej sytuacji
- Liczba potwierdzonych zakażeń koronawirusem jest ściśle powiązana z liczbą przeprowadzanych testów. To oznacza, że suma pozytywnych wyników rośnie proporcjonalnie do skali wykonywanych testów. W rezultacie na listę „czerwonych” lub „żółtych” powiatów trafiają te, na terenie których prowadzi się na szeroką skalę testowanie - wyjaśnia Dariusz Skrobol, burmistrz Pszczyny, członek Zarządu Związku i jeden z inicjatorów stanowiska przyjętego podczas posiedzenia online 19 sierpnia.
Statystyki kontra rzeczywistość
Samorządowcy przypominają w swoim stanowisku, że konurbacja górnośląska oraz aglomeracja rybnicko-jastrzębska są obszarami o bardzo dużej gęstości zaludnienia, z licznymi dużymi zakładami pracy (zwłaszcza w postaci kopalni węgla kamiennego). I to właśnie masowe przeprowadzanie testów wśród górników oraz wśród członków ich rodzin, rzutuje na statystyki pozytywnych testów pod kątem koronawirusa w naszym województwie, w porównaniu z innymi obszarami kraju.
Ważnym czynnikiem wpływającym na sytuację epidemiologiczną naszego regionu jest też fakt, że graniczymy z Republiką Czeską, która posiada odmienne wytyczne w zakresie wykonywania testów w miejscu pracy. Zgodnie z nimi, aby pracownicy mogli wykonywać pracę na terenie tego kraju, zobowiązani są do przeprowadzenia cyklicznych testów na własny rachunek. Czasem odbywa się to nawet raz w tygodniu. Wielu mieszkańców z południowej i południowo-zachodniej części województwa śląskiego jest zatrudnionych w pobliskich zakładach za granicą.
- W związku z tym z tysięcy testów wykonywanych przez te osoby, wszystkie pozytywne wyniki automatycznie są ujmowane w polskich, powiatowych statystykach. Te dane, które są podstawą wprowadzania stref nie odzwierciedlają rzeczywistej sytuacji epidemicznej w kraju czy w regionie - podsumowuje Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia Śląskiego, członek zarządu związku.
Śląsk ma specyfikę
Zarząd Związku zwraca też uwagę, że przyjęta metodologia nie przystaje do specyfiki obszarów aglomeracyjnych, które charakteryzują się powszechnym przemieszczaniem się ludności między miastami.
- W naszym regionie wielu mieszkańców pracuje w jednym mieście, mieszka w drugim, a do trzeciego jeździ na zakupy. Granice są płynne, a odległości niewielkie - mówi Grażyna Dziedzic, prezydent Rudy Śląskiej, członek zarządu związku.
Kolejny „lockdown” i brak wsparcia?
- Punktowe ograniczanie prowadzenia działalności gospodarczej tworzy skrajnie nierówne warunki konkurencji na obszarach, które bezpośrednio ze sobą sąsiadują. Jest to krzywdzące dla wielu lokalnych przedsiębiorców, którzy nie wyszli jeszcze na prostą po wcześniejszych ograniczeniach - mówi Piotr Kuczera, przewodniczący związku, prezydent Rybnika.
Dlatego samorządowcy uważają, że niezbędne jest wprowadzenie dodatkowych programów pomocowych dla podmiotów gospodarczych, które tracą dochody z uwagi na wprowadzone w wybranych częściach naszego województwa obostrzenia.
Samorządy lokalne podkreślają również, że zabrakło okresu przejściowego na przygotowanie się do wdrożenia nowych ograniczeń. To z kolei z pewnością zwiększyłoby skuteczność wprowadzanych rozwiązań w praktyce. W przyjętym stanowisku Zarząd Związku przypomina, że decyzja Rządu o podziale na strefy zagrożenia epidemicznego nie była nawet w najmniejszym stopniu konsultowana z lokalnymi samorządami, które od początku epidemii mierzą się z nowymi wyzwaniami organizacyjnymi i finansowymi.
Szkoły od 1 września?
Samorządowcy mówili też o problemach przy powrocie dzieci do szkół. - Pamiętajmy, że część nauczycieli, a przede wszystkim uczniowie dojeżdżają do szkół transportem publicznym. Docierają z gmin i powiatów włączonych do różnych stref: tak zielonej, żółtej czy czerwonej - podkreśla Tadeusz Skatuła, wicestarosta wodzisławski.
Zarząd Związku dodaje, że dużym problemem będzie organizacja transportu i zapewnienie dojazdu do szkół przez powiaty, które są włączone do stref zagrożenia epidemicznego (ze względu na obowiązujące limity 30 proc. miejsc siedzących w autobusach).
Stanowisko Zarządu Śląskiego Związku Gmin i Powiatów zostało skierowane do Premiera RP, Ministra Zdrowia oraz Ministra Edukacji Narodowej.
Całe stanowisko dostępne tutaj.