Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk nie zgodził się na pomysł aktywistów LGBT o wywieszeniu tęczowych flag na ratuszu. Należy się cieszyć, że postawił jasno granice.
Słowa prezydenta Sutryka w związku z tą całą sytuacją są na pewno warte odnotowania:
Instytucje użyteczności publicznej nie są miejscami do manifestowania takich czy innych poglądów. Ja już wielokrotnie mówiłem o tym, że Wrocław jest miastem otwartym i tolerancyjnym. My walczymy ze wszelkimi przejawami dyskryminacji i nietolerancji. Wydaje mi się, że jest to już powszechnie znana deklaracja i credo i żadnych dodatkowych symboli, które miałyby być potwierdzeniem tego, ja przynajmniej nie planuję.
Natomiast martwi mnie, że nie rozumieją ich zwolennicy takiego pomysłu na czele z posłem Krzysztofem Śmiszkiem. Jak mantrę powtarza on w debacie publicznej zdanie, które nie ma w tym kontekście nic do rzeczy.
Lewicowy poseł i partner Roberta Biedronia stwierdził dzisiaj, że tęcza przecież nie obraża, a czasami warto przełamać konwenanse, żeby pokazać symbolicznie w przestrzeni publicznej wsparcie i solidarność.
Otóż właśnie Jacek Sutryk tym niełamaniem konwenansów pokazał solidarność ze wszystkimi, bo dlaczego jedna grupa ma mieć większe przywileje od innej? Nie sądzę, aby poseł Śmiszek i bliscy mu światopoglądowo aktywiści czy mieszkańcy Wrocławia chcieli, aby - załóżmy - tydzień po zawieszeniu tęczowych flag zamienić je na wielkie loga ONR-u, a za tydzień umieścić tam Latającego Potwora Spaghetti.
Ściany czy maszty przy ratuszu jako instytucji miejskiej, a więc przeznaczonej dla każdego mieszkańca, powinny prezentować barwy bezwzględnie wspólne, a nie faworyzować kogoś z powodu jego nacisków. Mają one też swoją powagę i ewentualna zmiana konwencji mogłaby dotyczyć jakiegoś zjawiska naprawdę przełomowego, oddziałującego na naród czy miasto. Ale to rozumiem dla zwolenników LGBT już pojęcie bardzo względne, bo dla nich przełomem stało się właśnie aresztowanie 350 km stąd Michała Sz.
To, że tęcza nie pojawiła się w centrum Wrocławia, nie oznacza, że urzędnicy, prezydent czy ktokolwiek decyzyjny od razu uważa, iż ona obraża. Nie do końca rozumiem ciągłego powtarzania takiego hasła i cały czas, z uporem maniaka, odnoszę to do swojej wiary. Czy ja do ludzi, którzy nie chcą wywiesić wizerunku krzyża czy Jezusa, mówiłbym regularnie: "Ale przecież Chrystus nie obraża"? Już nawet nie przewiduję, co inni by o mnie pomyśleli.
We Wrocławiu nadal trwa potyczka o tęczowe flagi w przestrzeni publicznej. Krzysztof Śmiszek wystosował list do prof. Adama Jezierskiego, rektora Uniwersytetu Wrocławskiego, namawiający do zawieszenia tęczowej flagi na gmachu głównym uczelni.
Tak się zastanawiam, ile miejsc i instytucji znajduje się jeszcze na liście lewicowych aktywistów...