Opieka duszpasterska, sprawowana wyłącznie w granicach terytorialnych parafii, wydaje się przestarzała – czytam w watykańskiej instrukcji o nawróceniu duszpasterskim parafii.
A ja myślę, że przynależność do parafii bardzo usprawnia jej funkcjonowanie. Choćby dlatego, że kiedy ktoś przychodzi po zaświadczenie, że np. może być ojcem chrzestnym, ksiądz musi wziąć odpowiedzialność za stwierdzenie, że to osoba wierząca i praktykująca. Obserwuję, że niektórzy – mówiąc kolokwialnie – uprawiają pielgrzymki międzyparafialne, chodzą od kościoła do kościoła, ale nie identyfikują się z żadnym. Zadaniem proboszcza jest budowanie wspólnoty parafialnej. A taka wędrówka sprawia, że człowiek ma mentalność kempingową – jestem na jednym kempingu, kierownik mi się nie podoba, więc jadę na inny. Do mojej parafii także przychodzą i identyfikują się z nią ludzie spoza naszego terytorium. Ale ogólnie idea pomijania terytorialności jest ładna w teorii, a w praktyce trochę komplikuje duszpasterstwo. Jaka jest przyczyna takiego braku więzi z parafią? Intencje pewnie są różne. Znam osoby, które np. zwracają uwagę na sposób sprawowania liturgii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.