W bazylice w Rudach odbyły się metropolitalne uroczystości odpustowe ku czci Wniebowzięcia NMP z udziałem biskupów opolskiego i gliwickiego.
- Cieszymy się, że ta bazylika jest od tylu wieków świadkiem głębokiej wiary, i że dzisiaj tworzymy metropolię górnośląską, a ten odpust wpisuje się w świadomość budowania tej wspólnoty, która na Górnym Śląsku od tysiąca lat jest bardzo cierpliwie wznoszona i umacniana - mówił na rozpoczęcie Mszy św. biskup gliwicki Jan Kopiec.
Co roku 15 sierpnia do Rud zapraszani są wierni całej metropolii, z archidiecezji katowickiej oraz diecezji opolskiej i gliwickiej, by wspólnie modlić się pod przewodnictwem swoich biskupów. W tym roku uroczystości ze względu na pandemię były skromniejsze, a liturgia sprawowana była w bazylice, a nie jak zwykle na dziedzińcu pocysterskiego opactwa.
Słowo powitania bp. Jana Kopca:
Eucharystii przewodniczył bp Andrzej Czaja, ordynariusz diecezji opolskiej, do której Rudy należały przed nowym podziałem administracyjnym Kościoła w Polsce w 1992 roku.
Bp Jan Kopiec podczas kazania. Klaudia Cwołek /Foto GośćKazanie wygłosił bp Jan Kopiec, który mówił o tajemnicy Wniebowzięcia NMP, naszym przeznaczeniu do życia wiecznego i dojrzałości w wierze, której wzór zostawiła nam Maryja. Przypomniał, że właśnie przypada 70. rocznica ogłoszenia przez papieża Piusa XII dogmatu o Wniebowzięciu NMP, co było przypieczętowaniem wielowiekowej wiary Kościoła, że Maryja po zakończeniu swojego ziemskiego życia z ciałem i duszą została wzięta do nieba.
- Kościół trwa i wierzy, i od pokoleń przekazuje tę wiarę jako swoje wielkie bogactwo, że życie na tej ziemi ma sens, że życie na tej ziemi jest naprawdę bardzo wartościowe i może być piękne, chociaż cierpienia i trudności nas nie omijają. Maryja dała tego wzór - mówił bp Kopiec.
Odwołując się do wkładu cystersów w rozwój życia religijnego i społecznego wskazał na problemy współczesnych czasów, wśród których wymienił przyzwyczajenie do obniżania poziomu swojej kultury, nieuszanowania najwyższych prawd o życiu wiecznym, powszechnej wulgarności.
- Zawsze było wiadomo, że ludzie aniołami nie są, ale wiedziano, gdzie jest granica między tym, co istotne a tym, co tylko w ludziach nieodpowiedzialnych się rodzi. To boli. Myślę, że Maryję także bolało to, że wobec Jej Syna kierowano różnego rodzaju nie najlepsze opinie i słowa. I na pewno stając pod krzyżem wiedziała, że przecież naszą ojczyzną jest niebo, nasza ojczyzna jest przy tronie Boga – zaznaczył.