Historie świętych to tylko w niektórych przypadkach wielkie, opasłe tomiska pełne faktów i ciekawostek z ich życia na każdy możliwy temat.
Historie świętych to tylko w niektórych przypadkach wielkie, opasłe tomiska pełne faktów i ciekawostek z ich życia na każdy możliwy temat. Znacznie częściej w przypadku patronów dnia mamy do czynienia z przekazami niepełnymi, w których legenda miesza się z wyjątkami z kronik. Wtedy próba odtworzenia portretu takiego człowieka zaczyna przypominać puzzle. Czy warto więc się tego trudu podejmować? Owszem, bo w mozolnie kompletowanych szczegółach z czyjegoś życia, tkwi nie tylko przysłowiowy diabeł, ale i blask prawdziwej świętości. Nie tej hagiograficznej jednak, zamkniętej w pewnej poetyce, ale tej zanurzonej w życiu. Bez tego trudu poszukiwań detali, taka na ten przykład notatka o dzisiejszym patronie brzmiałaby mniej więcej tak: „Urodził się około roku 1260 w Dalmacji, w rodzinie chorwackiej; w wieku 17 lat wstąpił do dominikanów; studiował w Paryżu, a po powrocie do kraju poświęcał się kaznodziejstwu; w roku 1303 powołano go na stolicę biskupią w Zagrzebiu, a sakry udzielił mu sam papież; zakończył budowę katedry, przywrócił zgodę między diecezjami, wszedł w zatarg z królem i możnowładcami; gdy udał się do Awinionu z prośbą o mediację w sporze dostał zakaz powrotu do Zagrzebia; zmarł 6 lat później, 3 sierpnia 1323 roku, jako biskup włoskiej diecezji Lucera”. Niby wszystko się zgadza, ramy są jasno zarysowane, ale czegoś temu portretowi brakuje. Czego? Szczegółów, które z postaci pomnikowej czynią człowieka. A dzisiejszy patron był nim z całą pewnością. Miał na przykład niezwykły słuch, dzięki któremu stał się najważniejszą osobowością muzycznego średniowiecza w północnej Chorwacji. Po pierwsze zreformował śpiew kościelny, po drugie jako kompozytor repertuar ten znacząco poszerzył i po trzecie stworzył dla niego nowe miejsce w liturgii. A muzyka nie była jedyna jego aktywnością, z której był w XIV wieku znany. Zagrzeb zawdzięcza mu bowiem nie tylko dokończenie budowy katedry, ale i założenie katedralnej szkoły i biblioteki, gdzie – uwaga – uczyć się mogli bezpłatnie biedni studenci, za których osobiście płacił z biskupich dóbr. Z tych samych dóbr wspomagał również ubogich, a dla podniesienia poziomu higieny w mieście i okolicy, sprowadził z Bambergu podręcznik zdrowia i nakazał na wsiach kopanie studni oraz sadzenie leczniczych ziół. Jedna z takich studni okazała się zresztą zbawienna w czasie suszy, która nawiedziła Zagrzeb i do dzisiaj stanowi jego turystyczną atrakcję. Wracając jednak do ziół i ziołolecznictwa, które w średniowieczu często utożsamiane było z magicznymi praktykami, to dzisiejszy patron, jako biskup i dominikanin, napisał traktat na temat przesądów, wróżenia i czarów. Dowodził w nim jasno, że osoby niewykształcone nie powinny być ścigane na wniosek Inkwizycji ze względu na ich przesądy, bo ludzie ci powinni być edukowani, a nie karani. I jeszcze jedna ciekawostka związana z tym człowiekiem renesansu, któremu przyszło żyć w średniowieczu. Gdy zmarł na wygnaniu jako biskup Lucery, to jego poprzedni, zagrzebiańscy diecezjanie podjęli próbę wykradzenia ciała ”błogosławionego hierachy" jak o nim mówili. O nim czyli o kim? O bł. Augustynie Kažotiću, dominikańskim mnichu i biskupie ze środkowej Dalmacji.