Dzieli je 600 lat i 1200 km. Dzielą wspólnoty zakonne do których należały i warunki życia.
Dzieli je 600 lat i 1200 km. Dzielą wspólnoty zakonne do których należały i warunki życia. Nie da się też w żaden sposób porównać ich teologicznej wiedzy, a jednak... choć tak od siebie różne nie sposób nie dostrzec w ich życiu podobieństw. Pierwsza z nich, Joanna, urodziła się około 1264 roku w małej górskiej włoskiej wiosce nieopodal Orvieto. W wieku 5 lat traci oboje rodziców i trafia na wychowanie do krewnych. Gdy nieco podrasta opiekunowie chcą ją wydać za mąż, ale odmawia i udaje się do miasta. Tutaj żyje z pracy własnych rąk jako szwaczka. Wstępuje też do Trzeciego Zakonu św. Dominika. Czy robi coś spektakularnego? Nie, ale ponieważ nigdy nie mija człowieka w potrzebie, a do tego modli się z głębokości całego swojego prostego serca, ludzie znają ją i szanują. Wkrótce staje się popularną doradczynią i ofiarną służebnicą w licznych potrzebach ubogich mieszkańców miasteczka. Im bardziej jest jednak wzorem cnót, tym ostrzej reagują na nią ci, dla których jej czystość jest sola w oku. Dwukrotnie staje się ofiarą napaści, której celem ma być jej pohańbienie. Lecz ona za krzywdy opłaca dobrem i cierpliwie znosi opuszczenie jakiego doświadcza we własnych chorobach, choć przecież całe życie pomagała innym. Umiera 23 lipca 1306 roku Tak w skrócie przedstawia się historia Joanny z Orvieto - czas by ujawniła się przed państwem także druga z dzisiejszych patronek. Gdyby przyszła na świat w podobnych czasach do Joanny, byłaby Marią z Barcelony, ponieważ jednak urodziła się w 1880 roku w Hiszpanii do historii przejdzie jako Maria Mercedes Prat. Ma przecież rodziców i rodowe nazwisko. Uczy się pilnie w szkole sióstr terezjanek, jest artystycznie uzdolniona. Jednak w 16 roku życia traci oboje rodziców i staje się jedyną opiekunką i żywicielką dla swojej trójki młodszego rodzeństwa. Dopiero, gdy ukończy 25 rok życia zdecyduje się pójść za głosem powołania i wstąpi do Towarzystwa św. Teresy od Jezusa, gdzie wcześniej pobierała nauki. Będzie doskonałą katechetką i nauczycielką, która setkom młodych kobiet pomoże mądrze wejść w dorosłość. Pisze artykuły do miesięcznika „Nauczyciel Jezus”, który niezmiennie, aż po dzień dzisiejszy wydaje jej zgromadzenie. Nikomu nie wadzi, całe życie pomaga innym. Ale i tak, są tacy, dla których jest solą w oku. To oni kilka dni po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii rozpoznają ją na ulicy w świeckim ubraniu, gdy z nakazu swoich przełożonych szuka dla siebie schronienia u krewnych. Zostaje z miejsca aresztowana i jeszcze tego samego dnia, to jest 23 lipca, zapakowana na ciężarówkę wraz z innymi złapanymi na ulicy ludźmi Kościoła. Wszyscy zostają wywiezieni za miasto i stanowią dla milicjantów żywe tarcze. Maria Mercedes na skutek tej okrutnej zabawy zostaje śmiertelnie ranna. Ta która całe życie pomagała innym, przez kilka długich godzin będzie umierała bez słowa skargi modląc się za swoich prześladowców. Ostatecznie zostanie dobita strzałem nad ranem 24 lipca 1936 roku. Maria Mercedes Prat, ale także i wspominana wcześniej Joanna z Orvieto. Co je ze sobą łączy oprócz tego, że są błogosławionymi dziewicami, które wspomina dzisiaj Kościół? Doświadczenie wczesnej śmierci bliskich? Ofiarowanie swojego życia Bogu w służbie innym? Zaufanie Mu bez zastrzeżeń? Tak. Bo jak wyraźnie mówi o tym Jezus w Ewangelii wg św. Mateusza: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.”