To, co chce państwu dzisiaj opowiedzieć, pozornie nie mieści się w głowie - oto bowiem św. Arnulf z Metzu, dzisiejszy patron ma dwa życiorysy, różne od siebie niczym ogień od wody.
To, co chce państwu dzisiaj opowiedzieć, pozornie nie mieści się w głowie - oto bowiem św. Arnulf z Metzu, dzisiejszy patron ma dwa życiorysy, różne od siebie niczym ogień od wody. Zatem albo cierpiał na bardzo poważne zaburzenia osobowości, albo tak naprawdę mowa o dwóch zupełnie różnych ludziach. Pierwszy jest dzieckiem w zamożnej rodzinie Franków, które wcześnie trafia na dwór Austrazji i zostaje włączone do świty króla Teudeberta II. Jest domownikiem króla i jego doradcą, ale nie podziela jego planów ekspansji na inne frankijskie ziemie. Dlatego po śmierci władcy popiera w staraniach o tron opozycję możnych i razem z Pepinem Starszym wprowadzają na tron Chlotara II, który ostatecznie dokonuje zjednoczenia księstw Franków. Kiedy zrażony bezwzględnością dworskich rozgrywek, chce usunąć się na Wyspy Leryńskie, zostaje wybrany biskupem Metzu. Jako biskup zostaje opiekunem królewskiego syna, Dagoberta I, osadzonego na tronie w Austrazji. Gdy między ojcem a synem dochodzi do sporów, pośredniczy w pertraktacjach. Bierze udział w synodach, dba o diecezjan, ale po pewnym czasie składa swój urząd i usuwa się do pustelni w Wogezach. Do końca życia zajmuje się tam pielęgnowaniem chorych oraz trędowatych. To jeden św. Arnulf, biskup Metzu. A drugi? Ten, który ma być od niego krańcowo różny? To patron sztuki piwowarskiej, zwany zresztą z tego powodu Arnulfem Piwowarskim. Jest bogaty z domu, uczony tajników prawa i polityki. Ale to żaden tam mikrus ślęczący przy księgach z obawy przed życiem – to prawdziwy siłacz. Dla żartu potrafi podnieść wóz drabiniasty, jak i beczkę wypełnioną piwem. Na piwie zna się zresztą doskonale, a gdy zostanie biskupem, za jego wstawiennictwem zaczną się dokonywać piwne cuda opisane szczegółowo w legendach. Według jednej z nich, gdy strudzeni pielgrzymi zatrzymali się na odpoczynek w oberży przy drodze, a karczmarz mógł podać im tylko jeden dzban piwa, bo tylko tyle mu zostało, to właśnie modlitwa św. Arnulfa sprawiła, że puste dzbany napełniły się złocistym trunkiem, który w tamtym czasie był dużo bezpieczniejszy do picia niż woda ze studni. To jednak stało się dopiero wtedy, gdy Arnulf został biskupem – wcześniej ożenił się z kobietą o znajomo brzmiącym imieniu Doda, i miał z nią trzech synów. Gdy dzieci się usamodzielniły, Doda poprosiła męża o zgodę na wstąpienie do klasztoru, na co przystał, samemu także wycofując się do pustelni. I zyskał tym pustelniczym żywotem takie uznanie pośród tamtejszego ludu, że w 612 lub 613 roku został powołany na biskupa Metzu. Funkcję tę sprawował godnie i z prawdziwym oddaniem przez 15 lat, aż w końcu złożył biskupi urząd w ręce następcy i powrócił do swojej pustelni, gdzie zmarł w opinii świętości. I tak oto sprawa ma się z drugim św. Arnulfem z Metzu. Który z tych dwóch patronów przypadł państwu bardziej do gustu? To zresztą nie ma znaczenia, bo choć różnią się diametralnie to jednak wciąż jedna i ta sama osoba, choć opisywana z dwóch zupełnie różnych perspektyw. Wersja pierwsza wyszła spod pióra pisarza kościelnego i historyka, wersja druga natomiast pisana była dla ludu. A dowodem prawdziwości tej tezy jest wspólna im obu data śmierci św. Arnulfa z Metz. Wiecie państwo kiedy umarł? I w pierwszym i w drugim życiorysie 18 lipca 640 roku.