Ot i mamy dzisiaj ciekawostkę hagiograficzną.
Ot i mamy dzisiaj ciekawostkę hagiograficzną. Kościół wspomina bowiem pod datą 18 czerwca niemiecką benedyktynkę i mistyczkę, ba nawet przełożoną żeńskiej części opactwa w Schönau nad Renem. Co w tym takiego nadzwyczajnego zapytacie państwo? Ano to, że ta patronka, która przeżyła ledwie 35 lat w połowie XII stulecia, formalnie nigdy nie została kanonizowana. Tytuł świętej dodano jej po śmierci, gdy ogłoszono jej pisma i korespondencję zebrane w trzy tomy pod wspólnym tytułem „Libri visionem: primus, secundus, tertius”. Co jeszcze ciekawsze, o zapisanych tam wizjach Kościół nigdy oficjalnie się nie wypowiedział, choć miały one sporą grupę czytelników i wywarły znaczny wpływ na mariologię i religijność średniowiecza. Wpływ ten był tak duży, że ta nieszablonowa zakonnica w roku 1584 została wpisana do „Martyrologium Rzymskiego” przez papieża Grzegorza XIII i odtąd wspominana jest w Kościele oficjalnie. Gdyby chcieć jeszcze bardziej piętrzyć wokół niej aurę tajemniczości, to trzeba by powiedzieć, że jej wizje pojawiły się w momencie, gdy po pięciu latach zakonnego życia dopadła ją jakaś niezwykle ciężka choroba, która niemal całkowicie uniemożliwiała jej normalne funkcjonowanie. To właśnie wtedy, najczęściej w niedziele lub święta, podczas Mszy św. lub nabożeństw, ale także po lekturze żywotów świętych, zaczęli ukazywać się jej Pan Jezus, Matka Boża, aniołowie i święci Pańscy. Jej udziałem stały się również realistyczne wizje wydarzeń z Nowego Testamentu: Pasji, Zmartwychwstania, Wniebowstąpienia. Do tego doszedł dar prorokowania i będące jego konsekwencją listy, które dzisiejsza patronka zaczęła pisać do biskupów wzywając ich do reformy Kościoła. Tak, nie brakowało takich, którzy w tych działaniach widzieli oznaki szaleństwa, ale z drugiej strony były także i rzesze tych, dla których ta właśnie zakonnica, była narzędziem w ręku Boga. Do tych ostatnich z całą pewnością zaliczał się jej brat Ekbert, który przejął obowiązki opata w Schönau i na polecenie którego siostra pilnie spisywała to wszystko, co dane jej było zobaczyć w wizjach. To z tych zapisków, które on potem redagował wyłoniły się trzy wspomniane już tutaj księgi. Pierwsza – z radami dla wierzących z wszelkich klas społecznych. Druga – zajmująca się kwestią wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. I w końcu trzecia, której echo trafiło nawet do naszej audycji, bo zawierała wizję męczeństwa św. Urszuli i jej Towarzyszek, co przyczyniło się do powstania wielu legend o św. Urszuli. Skoro jednak jest aż tyle zastanawiających punktów w życiorysie dzisiejszej świętej, czy nie lepiej odłożyć go ad acta i zająć czymś innym? Nie. Bo jeżeli coś w tych zapiskach z całą pewnością nie ulega wątpliwości to miłość i walka. Miłość do Boga i walka z niemocą, która ogarniała ją przez ostatnie 12 lat życia. Być może właśnie dlatego jest patronką ludzi cierpiących na depresję. Kto taki? Św. Elżbieta z Schönau, która odeszła do Boga 18 czerwca 1164 roku.