Bł. Jan Banchini

Bł. Jan Banchini

Brak komentarzy: 0

Radio eM Święty na dziś

publikacja 10.06.2020 08:30

Dzisiejszy patron mógłby właściwie zostać przez nas niezauważony. W końcu mowa o młodym Florentczyku, który urodził się pod koniec 1355 lub na początku 1356 roku i swoje życie związał z dominikanami.

Dzisiejszy patron mógłby właściwie zostać przez nas niezauważony. W końcu mowa o młodym Florentczyku, który urodził się pod koniec 1355 lub na początku 1356 roku i swoje życie związał z dominikanami.  Tu otrzymał święcenia kapłańskie, tu wcześnie wybrano go przeorem w Santa Maria Novella. Mianowany wikariuszem generalnym z zadaniem przygotowania reformy, wywiązał się z tego znakomicie. Tak dobrze, że w roku 1393 został wikariuszem dla wszystkich zreformowanych domów na terenie całej Italii. Zasłynął jako kaznodzieja, był doradcą papieża Grzegorza XII i arcybiskupem Dubrownika. Zmarł 10 czerwca 1419 roku. To tyle o dzisiejszym patronie, punktów zaczepienia w jego życiorysie brak. No chyba, że wspomnimy o tym, że się jąkał – bo istotnie płynność jego mowy pozostawiała sporo do życzenia. On tymczasem, zupełnie tym nie zniechęcony, jak gdyby nigdy nic wstąpił do najbardziej wygadanej wspólnoty zakonnej – Zakonu Kaznodziejskiego. Ktoś powie, że pewnie był bogaty z domu i politycznie było go przyjąć. Albo, że dominikanie potrzebowali też „milczących wołów”, by korzystając z ich wiedzy inni, ci bardziej wygadani współbracia, mogli kaznodziejsko błyszczeć. Tak oczywiście być mogło, ale nie w przypadku dzisiejszego patrona, który choć – jak to już zostało powiedziane – okrutnie się jąkał, to został wielkim kaznodzieją. Jak to możliwe? Okazuje się, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, szczególnie, gdy o przysługę poprosi go święty. A właściwie święta - Katarzyna ze Sieny – którą bohater naszej niepozornej historii osobiście poznał, której nauczaniem się zachwycił, i za wstawiennictwem której rozwiązał mu się język. A gdy już się rozwiązał, to właściwie nie przestawał już odtąd chwalić Boga. I tutaj jest miejsce na ową drugą intrygująca rzecz związaną ze wspominanym dzisiaj patronem. Chodzi o to co i z jakim żarem głosił. „Wiara i nadzieja mają swoją podstawę tylko w ludziach, miłość zaś w Bogu; wiara może góry przenosić, miłość zaś góry i niebo, i ziemię stwarza; wiara zachęca stworzenia, aby pilnie usiłowały dążyć do raju - miłość prosi Boga, by jak płomień zstąpił na ziemię, tak aby człowiek drogą Jego miłości mógł dojść do nieba. Wiara mówi: służ, człowieku, Bogu twojemu, tak jak się należy, a miłość: Ty, Boże, stań się człowiekiem i służ człowiekowi, bo jest Ci winien więcej, niż posiada. Wiara mówi: pukaj, człowieku, do nieba, by ci otworzono. A miłość: rozedrzyj, Boże, niebo, aby się otwarło dla człowieka. Wiara uczy człowieka umierać dla miłości Boga, miłość zaprasza Boga, aby jako Bóg umarł dla człowieka i jako człowiek dla Boga swego. Wiara człowiekowi ukazuje Boga z daleka, miłość przyprowadza człowieka do Boga i jak Boga czyni człowiekiem, tak człowieka czyni Bogiem. Wierze podlegają słudzy, miłości - synowie, święci i umiłowani.” Konia z rzędem temu, kto w tych słowach rozpozna zacinającego się młodego chłopaka, który pewnego dnia stanął na dominikańskiej furcie prosząc o przyjęcie do wspólnoty. Jako się rzekło: „Dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Kto został tak hojnie obdarowany przez Boga? Bł. Jan Banchini (zwany także Janem Dominici od imienia jego ojca, Dominika).

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.