Dzisiejszy święty, to sługa sprzed 2000 lat, ale sługa niezwykły pod wieloma względami.
Dzisiejszy święty, to sługa sprzed 2000 lat, ale sługa niezwykły pod wieloma względami. Po pierwsze, od jego służebnej funkcji wziął swoją nazwę pierwszy stopień święceń sakramentalnych w Kościele – diakonat – bo przecież 'diakonos' znaczy sługa. Po drugie, historia tego człowieka zapisana na kartach Dziejów Apostolskich, wyznaczyła podstawowy zakres posługi, jaką diakoni pełnili w pierwotnej wspólnocie chrześcijańskiej i pełnią współcześnie. Naszego dzisiejszego patrona po raz pierwszy poznajemy w chwili, gdy Apostołowie, zwoławszy wszystkich uczniów powiedzieli: "Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły. Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości! Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa". I tak oto z grona 70 uczniów Jezusa wybrano, oprócz 6 innych, także i jego, bohatera tej historii. Ale jego służba, jak się szybko okazało, nie ograniczyła się tylko do rozdawania jałmużny. Oto bowiem, gdy wybuchło krwawe prześladowanie uczniów Jezusa po męczeńskiej śmierci Szczepana, to nasz patron - tak jak wielu innych - opuścił pospiesznie Jerozolimę i ostatecznie trafił do Samarii. A tam, spotkał ludzi głodnych nie tylko chleba, ale i dobrego słowa. Dlatego, jak czytamy w Dziejach Apostolskich „głosił im Chrystusa. [A] tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów [jego], ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. [I] wielka radość zapanowała w tym mieście.” Zatem nasz patron to nie tylko sługa stołu z jałmużną dla potrzebujących, ale także sługa Chrystusa, który głosi Dobrą Nowinę i zanosi modlitwy wiernych przed ołtarz Boga w niebie. I de facto to właśnie się dzieje dzisiaj, gdy diakon odczytuje Ewangelię, głosi homilię, lub wypowiada intencję modlitwy powszechnej. Jeszcze lepiej to widać kilkanaście wersów dalej w tym samym rozdziale Dziejów Apostolskich, gdy anioł Pański mówi do naszego dzisiejszego świętego: „Wstań i idź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta”. A on zamiast pytać po co, skoro jest pusta, idzie. I dzięki swojemu posłuszeństwu, staje się narzędziem w rękach Boga, bo oto z Jerozolimy wraca właśnie dworski urzędnik królowej etiopskiej, Kandaki, zgłębiając w swoim wozie pisma proroka Izajasza. Na wyraźne polecenie Boga nasz wspominany dzisiaj diakon podchodzi do wozu i zaczyna dokładnie tłumaczyć temu obcokrajowcowi, co właściwie czyta. A gdy w pewnym momencie podróży staną nad jakąś wodą, ochrzci tego człowieka. I to także, to jest udzielanie sakramentu chrztu pod nieobecność kapłana, jest częścią posługi diakona. A co stało się z naszym patronem, gdy spełnił swoje zadanie? „Znalazł się w Azocie i głosił Ewangelię od miasta do miasta, aż dotarł do Cezarei”. Tam też wedle tradycji miał zamieszkać i wychować cztery pobożne córki. Kto taki? Św. Filip, diakon, którego łatwo pomylić ze św. Filipem Apostołem, a różnica między nimi jest mniej więcej taka, jak między kimś pełniącym służbę przy ołtarzu, a prezbiterem – czyli zasadnicza.