Takich wakacyjnych rekolekcji oazowych w historii Ruchu Światło-Życie w diecezji bielsko-żywieckiej jeszcze nie było. Nie można było zorganizować tradycyjnej, 15-dniowej formacji wyjazdowej, więc są "dochodzone" rekolekcje tygodniowe w miejskich parafiach diecezji.
Jak mówi ks. Piętka, I stopień ma to do siebie, że wszystko, co będzie tu bardzo intensywnie przeżywane od piątego dnia, będzie przełożone na codzienność później, w ciągu całego roku formacji. - Jeśli więc w formie rekolekcyjnej nie uda się wszystkich treści przekazać, przeżyć, wrócimy do nich jeszcze w parafiach, w czasie formacji rocznej - dodaje moderator.
Ania Dudek podkreśla, że oazowe rekolekcje wakacyjne to od 8 lat integralna część jej życia. - Nie wyobrażam sobie tego czasu bez wspólnoty i służenia jej najlepiej, jak potrafię. To niesamowite doświadczenie, które zostaje na zawsze. Tak wyszło, że w tym roku będę posługiwać dwa razy na rekolekcjach wakacyjnych. To dla mnie piękny czas - mogę się stać częścią wspólnoty i swoimi małymi zdolnościami coś z siebie dać innym. Gram na gitarze, robię zdjęcia, chciałabym też dzielić się pozytywną energią, którą mam, i po prostu dobrze wykorzystać dany mi czas - mówi.
Jak podkreśla Ania, skrócony o połowę czas rekolekcji to dla prowadzącej je diakonii duże wyzwanie. - Budowanie wspólnoty jest dużo bardziej wymagające. A z drugiej strony możemy doświadczyć czegoś pięknego, docenić wspólnotę bardziej i lepiej popracować nad sobą po powrocie do domu każdego dnia. Bo choć jesteśmy wtedy osobno, nadal jesteśmy na rekolekcjach.
Uczestnicy rekolekcji I stopnia w kościele św. Pawła w Bielsku-Białej.Animatorka nie ukrywa, że to wyzwanie. - Wracamy w wir różnych zajęć, towarzyszą nam telefony, komputery, internet - to dla nas wszystkich jest absorbująca pokusa, z którą łatwiej jest walczyć na rekolekcjach stacjonarnych, kiedy bardzo świadomie odcinamy się od netu. Myślę, że dlatego to tak ważne, żeby dać sobie jednak czas na to, by próbować od tego uciec, głębiej zajrzeć w siebie - tłumaczy.
Wśród 30 oazowiczów są bliźniaczki Julia i Zuzia Miękińskie oraz Dominika Konior z Lipowej. - Byłyśmy przed rokiem na rekolekcjach w Wołkowyi, bardzo się nam spodobało i zdecydowałyśmy, że w tym roku też chcemy w nich uczestniczyć i kontynuować naszą formację - mówią zgodnie. - Choć jest inaczej, bardzo się nam podoba. Poznałyśmy już nowe osoby, zwłaszcza w czasie "pogodnego popołudnia", podczas zabaw integracyjnych. Tematem pierwszego dnia była Boża miłość do nas. Patrzyliśmy na nią z różnych perspektyw, interpretowaliśmy mówiące o niej cytaty z Pisma Świętego. To był naprawdę dobrze przeżyty dzień wśród bardzo sympatycznych osób, z którymi dzielimy te same wartości.
- Taka forma rekolekcji to trochę jak wycieczka w góry - wymaga więcej wysiłku (a nie bardzo lubimy się trudzić), ale to zmęczenie mija, kiedy jesteś u celu. Tak samo jest tutaj - to nie będzie taki łatwy czas, ale wiemy, że będzie bardzo dobry dla naszej dalszej formacji duchowej - dodają Mateusz Pławecki i Patryk Malinka z bielskiego Lipnika.
Każdy dzień rekolekcji kończy błogosławieństwo ks. Piętki i jego stale powtarzane już przez młodych: "Tylko błagam, trzymajcie odległości między sobą!".