Premier Danii Mette Frederiksen zdecydowała się odłożyć własny ślub, aby uczestniczyć w zaplanowanym na połowę lipca szczycie UE.
"Nie mogę się doczekać, żeby wyjść za tego niesamowitego mężczyznę. Ale najwyraźniej nie może być za łatwo, bo posiedzenie Rady Europejskiej zwołano dokładnie na tę sobotę w lipcu, na którą zaplanowaliśmy nasz ślub" - napisała w czwartek na Facebooku 42-letnia polityk.
Szef Rady Europejskiej Charles Michel ogłosił datę szczytu wcześniej w tym tygodniu. Liderzy mają zjechać na pierwsze od miesięcy fizyczne spotkanie do Brukseli w piątek i sobotę 17 i 18 lipca, by spróbować wypracować porozumienie ws. wieloletniego budżetu i środków na odbudowę po koronawirusie.
"Szkoda, ale muszę zająć się swoją pracą i interesami Danii. Znowu musimy zmienić plany" - napisała Frederiksen, zamieszczając zdjęcie z narzeczonym.
Brukselski portal Politico, który napisał o tej sprawie, przypomina, że liderka duńskich Socjaldemokratów miała poślubić swojego partnera Bo Tengberga już w lecie 2019 r. Wówczas para zdecydowała się jednak przełożyć ślub ze względu na wybory parlamentarne.
Nie jest jasne, czy szef Rady Europejskiej, planując szczyt w takim a nie innym dniu, wiedział, że rujnuje plany Frederiksen. Jednak, jak podkreśla w rozmowie z PAP pragnące zachować anonimowość źródło unijne, ustalanie dat spotkań szefów państw i rządów bardzo często jest utrudniane przez publiczne oraz prywatne względy czasowe liderów.
Nie inaczej było tym razem. Szczyt nie mógł się odbyć normalnie w tygodniu, bo 14 lipca wypada święto narodowe Francji, dlatego odpadł też 13 lipca (z obawy, że rozmowy się przeciągną). 15 lipca - zwraca uwagę rozmówca PAP - też nie wchodził grę, bo na dzień później premier Hiszpanii zaplanował uroczystości związane z oddawaniem hołdu ofiarom pandemii.
Presja na to, żeby spotkanie odbyło się jak najwcześniej, jeszcze przed przerwą wakacyjną, która zaczyna się w instytucjach UE pod koniec lipca, jest duża. Kraje członkowskie muszą się bowiem porozumieć w sprawie ogromnych środków: ponad biliona euro w ramach budżetu UE na lata 2021-2027 i 750 mld euro na odbudowę gospodarki po pandemii.
Komisja Europejska chce, żeby po zgodzie stolic pierwsze środki na pomoc zostały uruchomione już we wrześniu. Urzędnicy w Brukseli podkreślają, że bez tego kryzys wywołany pandemią może być jeszcze głębszy.
Na razie różnice między państwami członkowskimi są bardzo duże. "Wstępny projekt KE nie podoba się nikomu, może poza Włochami, Hiszpanią i Polską, które zostały najszczodrzej w nim obdarowane" - powiedział rozmówca PAP.
W środę szef Rady Europejskiej rozpoczął konsultacje z przywódcami unijnymi, które mają mu pozwolić na przedstawienie nowej propozycji. Według rozmówcy PAP, zostanie ona położona na stole negocjacyjnym kilka dni przed szczytem. Jego rozmowa z premier Danii zaplanowana jest na piątek.