W progu buczkowickiej świątyni powitał prymicjanta ks. Mateusza Steczka proboszcz parafii ks. kan. Marek Bandura. Wraz z obecnymi kapłanami poprowadził go przed ołtarz, przy którym ks. Steczek sprawował swoją pierwszą Eucharystię. W jego prymicyjnej modlitwie uczestniczyli najbliżsi krewni - rodzice i siostra, ale także liczna rodzina i parafianie. Wraz z nimi modlili się kapłani, wśród nich ks. Marek Studenski, wikariusz generalny, a także ks. prał. Stanisław Kozieł, proboszcz w Żywcu-Zabłociu, gdzie prymicjant odbywał duszpasterską praktykę jako diakon.
Uroczyście witali neoprezbitera - ks. Mateusza - jego współparafianie: dzieci, młodzież i dorośli, a także pedagodzy buczkowickiej szkoły, do której kiedyś uczęszczał, członkinie Koła Gospodyń Wiejskich, przedstawiciele Akcji Katolickiej, Gminnego Ośrodka Kultury. - Jesteśmy dumni, że odpowiedziałeś Bogu "tak" - podkreślali delegaci AK, a wśród pamiątkowych darów był przyniesiony przez parafian wizerunek ulubionego przez ks. Mateusza świętego orędownika - Ojca Pio.
W progu kościoła powitał prymicjanta proboszcz ks. kan. Marek Bandura.- Jesteś charakterystyczny i łatwo cię zapamiętać - mówili parafianie, życząc ks. Mateuszowi, by wierni z kolejnych parafii docenili nie tylko wyróżniający go spośród innych niepospolity wzrost (203 cm!), ale także jego duszpasterskie zaangażowanie w głoszeniu Bożego słowa.
- Nasza wspólnota parafialna raduje się prymicjami ks. Mateusza, naszego rodaka. Dziękujemy, księże Mateuszu, wraz z tobą za łaskę powołania kapłańskiego. Życzymy wszelkich łask Bożych w prowadzeniu wiernych do Chrystusa, jedynego Zbawiciela człowieka. Niech nie opuszczają cię radość i optymizm kapłański, a w pracy niech wspierają patron św. Mateusz, Anioł Stróż, Najświętsza Maryja Panna, a także twój ulubiony święty - o. Pio z Pietrelciny.
Kaznodzieja prymicyjny ks. Marek Modzelewski, obecnie proboszcz u MB Frydeckiej na Trzycatku, a wcześniej wikariusz w Buczkowicach i katecheta ks. Steczka, przyniósł ze sobą rzeźbioną w drewnie figurę Dobrego Pasterza i wskazywał, że - podobnie jak w pracy rzeźbiarza, która polega na wydobyciu z materiału pięknych rysów i kształtów - przygotowanie do kapłaństwa również polega na formowaniu pięknej postawy człowieka, jego ludzkiego wymiaru, a także na rozwijaniu jego ducha.
Prymicjant podziękował rodzicom...- W tym domowym, rodzinnym kształtowaniu życia ks. Mateusza uwidoczniły się ważne rysy: pracowitość, uczciwość, szczerość, wrażliwość, prawdomówność, bezpośredniość, poczucie humoru, a wreszcie - miłość do Boga, miłość do Kościoła. Za to dzisiaj szczególnie dziękujemy rodzicom i rodzinie, bo nie ma kapłaństwa bez rodziny, a my, księża, jesteśmy tacy, jakie są nasze domy, nasze rodziny, jakie w tych domach panują relacje - podkreślał ks. Modzelewski, życząc prymicjantowi, by darów otrzymanych w rodzinnym domu nigdy nie stracił.
- Drugim dłutem, które formuje tę postać Dobrego Pasterza, jest życie, a posługuje się nim niezwykle precyzyjnie Duch Święty. To On rozpoczął w tobie swoje dzieło i On go dokona. Życzę ci, aby twoje życie kapłańskie było szczęśliwe i radosne tak, jak teraz, ale wiadomo, że i w życiu księdza przychodzą trudne, czasami ciężkie chwile i doświadczenia. I to są te bolesne uderzenia dłutem rzeźbiarza. Dziś, po 25 latach kapłaństwa, nadal mi brzmią słowa mojego proboszcza, który mówił mi: "Teraz przeżywasz Niedzielę Palmową, słyszysz Hosanna!, ale pamiętaj, że kiedyś rozpocznie się i ta druga góra: Golgota". O niej też nie możemy w naszym życiu zapomnieć, ale jeżeli będziesz otwarty nawet na te bolesne uderzenia dłuta Ducha Świętego, to On uczyni z twojego życia arcydzieło i ukształtuje cię na swojego Dobrego Pasterza - mówił kaznodzieja.
Zwrócił uwagę, że kapłaństwo ks. Mateusza rozpoczyna się w niełatwych czasach. - Słysząc wiadomości czy przeglądając internet, może się nam wydawać, że kapłaństwo jest dziś niepotrzebne, że ksiądz jest niepotrzebny, ale zapewniam cię, że tak nie jest. Zapewniam cię, że jest odwrotnie: ksiądz, kapłan, pasterz jest potrzebny! Niepotrzebny jest wyrobnik, którego niektóre środowiska ukazują jako jedyny obraz współczesnego kapłana, chcąc, aby ludzie w ten sposób widzieli księdza. Potrzebny jest pasterz: troskliwy, współczujący, obecny wśród swoich owiec. To pasterz, którego owce znają, i który sam zna swoje owce - który idzie przed owcami i prowadzi je - wskazywał ks. Modzelewski, życząc, by dla ludzi, którzy mu będą powierzeni, nigdy nie brakowało mu czasu ani uwagi. Przypomnieniem życzeń i wskazówek będzie dla ks. Mateusza rzeźba Dobrego Pasterza, którą ks. Modzelewski wręczył mu w darze.
Manutergium ks. Mateusza, zgodnie z tradycją, było darem dla jego mamy.- Chcę podziękować najpierw Panu Bogu: za to, że mnie powołał, że mnie obdarowuje swoimi łaskami, za to, że mogę tu dzisiaj stać i modlić się z wami. Dziękuję Matce Bożej za opiekę i podporę, którą nieraz mnie darzyła. Nie wystarczy mi życia, żeby podziękować za wszystko. Dziękuję za ludzi, których Pan Bóg postawił na mojej drodze: koleżanki, kolegów, przyjaciół, a przede wszystkim za całą rodzinę, a szczególnie za rodziców. Dzięki waszej miłości, drodzy rodzice, znalazłem się na tym świecie, trafiłem do tego kościoła, to wy mnie prowadziliście do Pierwszej Komunii Świętej, bierzmowania... - mówił wzruszony ks. Mateusz.
Podziękowania skierował też pod adresem proboszcza ks. Marka Bandury, wdzięczny za każde życzliwe słowo i uwagę, a wyrazem wdzięczności były nie tylko kwiaty, ale także stuła z wizerunkiem MB Kalwaryjskiej, czczonej w rodzinnej parafii ks. Bandury w Kalwarii Zebrzydowskiej. Za cenne rady ks. Mateusz podziękował też kaznodziei ks. Modzelewskiemu, a wszystkim kapłanom - za wspólną modlitwę.
- Dziękuję wam wszystkim, całej parafii, za wspólne pielgrzymowanie i modlitwę. Można by powiedzieć, że wymodliliście sobie we mnie jakiś obraz kapłana. Proszę was jednak o dalszą modlitwę, a gdybym kiedyś, nie daj Bóg, zbłądził, proszę was wszystkich, tu obecnych, byście mnie upomnieli i powiedzieli, że robię źle - mówił prymicjant, a chwilę później wręczył szczególny dar: manutergium, ozdobnie haftowany jego imieniem płócienny ręczniczek, do którego wytarł dłonie namaszczone olejem krzyżma świętego podczas święceń. - Tradycja nakazuje, by matka kapłana przechowywała manutergium przez całe życie z należnym szacunkiem, aby po śmierci mogła zostać pochowana, trzymając w rękach manutergium swojego syna. Na sądzie ostatecznym matka kapłana może je pokazać i, odpowiadając na Boże pytanie: "Co chcesz mi ofiarować?", może odpowiedzieć: "Oddałam Ci swojego syna", a wtedy Bóg ją zaprosi do nieba - wyjaśniał ks. Steczek, przekazując ten dar.
Ostatnim było prymicyjne błogosławieństwo, którego udzielił najpierw kapłanom, potem rodzicom, siostrze, rodzinie i wszystkim obecnym.