Biskup Jan Kopiec w kazaniu na Boże Ciało: Jest bardzo dużo pracy i potrzeb między nami, nie brakuje ludzi skrzywdzonych. Mamy więc wielkie zadania do spełnienia.
W Gliwicach w tym roku tradycyjna procesja Bożego Ciała nie przeszła ulicami miasta z katedry do kościoła Wszystkich Świętych, kiedy to Najświętszy Sakrament niesiony jest zawsze w zabytkowej monstrancji z XVII wieku, ufundowanej przez mieszczan gliwickich.
Tym razem po Eucharystii w katedrze procesja obeszła kościół i skierowała się do ołtarza przygotowanego obok Centrum Edukacyjnego im. Jana Pawła II. Tam biskup Jan Kopiec wygłosił homilię, którą zwykle mówił na gliwickim rynku. Cześć wiernych mogła pozostać w kościele, bo modlitwa z zewnątrz była transmitowana.
Słowo bp. Jana Kopca na rozpoczęcie Mszy św.:
W homilii biskup gliwicki zachęcał do tego, żeby uroczystość Bożego Ciała, obchodzona skromniej niż zwykle, była okazją do zastanowienia się nad tym, co w niej najważniejsze.
- Przez wieki idziemy z podniesionym czołem, nauczając o tym, jak wielką rolę chrześcijanie odegrali w historii ludzkości. A jednak jako chrześcijanie nie zapobiegliśmy rozłamom, nie postawiliśmy bariery kłamstwom, wcale nie jesteśmy wzorem takiego postępowania, gdzie nie ma obgadywania, oczerniania, kłótni. Wcale nie jesteśmy wzorem uczciwości, zarówno w sprawach materialnych, jak i sprawach życia społecznego - wymieniał bp Kopiec.
Abyśmy byli jedno jako społeczeństwo, rodzina, jako chrześcijanie - apelował bp Jan Kopiec. Mira Fiutak /Foto GośćPrzekonywał, żeby żyć nie tylko świętami - które też są potrzebne - ale przede wszystkim codziennością z Chrystusem. Słuchając tego, co do nas mówi, do czego nas zaprasza i zachęca.
Nawiązał do zdania z czytanego dzisiaj fragmentu Ewangelii wg św. Jana: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne”. - To są słowa życia, które pozostawił nam Chrystus. A efektem tego jest wyjście w świat, gdzie znakiem rozpoznawczym każdego wyznawcy Chrystusa musi być tworzenie jedności. Ta przejmująca modlitwa w przeddzień męki na krzyżu o jedność jest testamentem, do którego ciągle jeszcze nie dorastamy. Abyśmy byli jedno - jako społeczeństwo, jako rodzina, jako wyznawcy tej samej drogi, na którą żeśmy wstąpili w momencie chrztu i zawarcia przymierza z naszym Panem i Zbawicielem - podkreślił.
Na koniec dodał, żeby wszyscy czuli się zaproszeni do tego, aby zmieniać świat i relacje między sobą. - Bo pracy jest bardzo dużo i potrzeb między nami też jest bardzo dużo. Nie brakuje też ludzi skrzywdzonych i tych, których nie stać na to, żeby oczyścić swoje sumienia. Mamy więc wielkie zadania do spełnienia - stwierdził.
Na placu przed katedrą. Mira Fiutak /Foto Gość