Druga część świadectw polskich franciszkanów prowadzących sanktuarium Męczenników Ugandyjskich w Munyonyo, których Kościół wspomina 3 czerwca.
"Nie należy się dziwić słysząc, jak jeden z wielkich Ugandy, po tym, jak w wielkim gniewie ucięto mu ręce i nogi i wyrywano mu kawałki ciała i wrzucano je na jego oczach do ognia, umierał w męczarniach przez trzy dni bez słowa skargi, czy jęku, a tylko mówiąc słowa Zbawiciela kończącego jego mękę na krzyżu: SITIO! PRAGNĘ!" (z listu otwartego kardynała Lavigerie o Męczennikach z Ugandy)
O misji w Ugandzie i sanktuarium w miejscu śmierci św. Andrzeja Kaggwy, gdzie dziś znajduje się jego grób - miejsce modlitwy i pielgrzymek, skąd wyruszył pochód śmierci do Namugongo, gdzie 3 czerwca 1886 r. zostali straceni pozostali chrześcijanie z dworu kabaki Mwangi, opowiada o. Wojciech "Kaggwa" Szymczak OFMConv.
o. Wojciech Szymczak OFM Convo. Wojciech Szymczak OFM Conv
Strona sanktuarium: http://www.munyonyo-shrine.ug/
oraz https://www.facebook.com/munyonyo/
Otwarty list kardynała Lavigerie o Męczennikach z Ugandy
”Na brzegach jeziora Tanganika, w Unyanyembe, na jeziorem Nyanza, przez kilkanaście lat powstawały i rozwijały się społeczności chrześcijańskie, a teraz ich ziemia pokryta została purpurą męczeństwa. Mówię tu o chwale Boga, który sam 18 wieków temu poprzez swoje wytrwanie zainspirował wszystkie te czyny odwagi. Jego Duch jest zawsze ten sam, dlatego nie należy się dziwić, że słowa nie mniej głębokie niż słowa męczenników z rzymskiej Kartaginy znalazły się na ustach chrześcijan ze środkowej Afryki w momencie ich próby, że neofici Ugandy szli w środku nocy, aby poprzez przyjęcie Najświętszego Sakramentu szukać łaski wytrwania w czasie próby, tak jak czynili to chrześcijanie za czasów Tertuliana; oraz, że prześladowcy nie potrafili wyjaśnić ich odwagi i determinacji inaczej, niż przypisując je magii i czarom. Nie należy się dziwić, że kobiety na równi z mężczyznami zapominały o sobie samych, że zarówno starcy, jak i osoby w średnim wieku, dorośli i dzieci potrafiły wznieść się ponad strach przed bólem fizycznym.
Witraż w bazylice w Munyonyo przedstawiający kabakę Mwangę wydającego wyrok na chrześcijańskich męczenników Krzysztof BłażycaNie należy się dziwić słysząc, jak jeden z wielkich Ugandy, po tym, jak w wielkim gniewie ucięto mu ręce i nogi i wyrywano mu kawałki ciała i wrzucano je na jego oczach do ognia, umierał w męczarniach przez trzy dni bez słowa skargi, czy jęku, a tylko mówiąc słowa Zbawiciela kończącego jego mękę na krzyżu: SITIO! PRAGNĘ! Nie należy się dziwić, że ci młodzi ludzie w obliczu stosu odrzucali ofiarowaną im wolność, jeżeli tylko porzucą swoje <modlitwy> – tak właśnie nazywano naszą religię w Ugandzie. Chłopcy ci odpowiadali: <Będziemy modlić się tak długo, jak długo będziemy żyć>. Powtarzali to i wtedy kiedy byli przypiekani na wolnym ogniu, modląc się przez cały czas i w ten sposób opierali się swoim prześladowcom.
Grób św. Andrzeja Kaggwy w MunyonyoW tej samej Afryce, na wzgórzu, gdzie kiedyś była Utica, odważna grupa chrześcijan otrzymała koronę męczeństwa 16 wieków temu. Są oni nazwani Białą Mszą – Massa Candida, – ponieważ, jak mówi św. Augustyn skała kredowa, pod którą zostali pogrzebani była jak biały całun. Jeżeli ci dzielni chłopcy uzyskają tytuł świętych, będziemy mogli nazwać ich Czarną Mszą, ponieważ oni pierwsi w całej Afryce ponieśli śmierć dla Jezusa Chrystusa i zostali oni pogrzebani pod czarnymi polanami swoich stosów.”