Przychodzą tu codziennie, starsi i młodzież, małe dzieci: wszystkie pokolenia. - Bo nie ma lepszego pomysłu, jak codzienne oddawanie wszystkich naszych problemów Bogu - za wstawiennictwem Matki Bożej - tłumaczą zgodnie. A ci, którzy zostali już rodzicami, przyznają, że ta modlitwa jest najprostszą drogą, by zaprowadzić kolejne pokolenie do Boga. - Bo jeśli maluchy zobaczą, że wszyscy tak samo sięgamy po różaniec i śpiewamy na cześć Maryi, to już od początku rozumieją, że tak po prostu trzeba: choć na chwilę odłożyć pracę, różne sprawy i oddać je Panu Bogu- dodają, skupieni wokół kapliczki.
Całą rodziną, z gromadą dzieci i wnuków, Maria i Władysław Zowadowie przychodzą pod kapliczkę Matki Bożej w Leszczynie Górnej w Istebnej. dołączają często sąsiedzi, bo wspólna modlitwa dodaje przecież sił, a do parafialnego kościółka na Stecówce jest stąd daleko.
Modlitwą rodzina żyła od zawsze, ale kiedy pan Władysław 40 lat temu uległ w lesie ciężkiemu wypadkowi, tej modlitwy u Zowadów było znacznie więcej. Gdy wrócił do zdrowia, jego mama, dziś 91-letnia Anna Zowadowa, postanowiła kapliczkę postawić, by za wysłuchane modlitwy Panu Bogu podziękować. Za zdrowie i życie syna wciąż dziękuje Bogu.
Kapliczkę wyrzeźbił jej ojciec, Michał Kukuczka z Kawulonki, a rzeźbiarz Zbigniew Krężelok z Koniakowa, zwany „Poleśnym”, wykonał figurkę Maryi. Nadwątlona przez deszcze i wiatry drewniana kapliczka na skraju lasu doczekała się niedawno odtworzenia zniszczonych elementów, ale najtrudniejsza nawet pogoda nie zniechęciła do systematycznej modlitwy. Również w tym roku nikt z nich Nabożeństwa Majowego nie opuścił…
- Przychodzimy do Najświętszej Panienki ze wszystkimi naszymi prośbami i podziękowaniami, a przecież tyle tego mamy. No i najważniejsze: przychodzą z nami młodzi, a to najważniejsze, bo zależy nam, żeby ich nauczyć takiego życia, w którym miejsca dla Pana Boga nie zabraknie. Staramy się utrzymywać tę tradycję i dawać dobry przykład - tłumaczą opiekunowie kapliczki.
I cieszą się, kiedy młodzież sama prowadzi modlitwę. Nikogo nie dziwi też, że figurki Matki Bożej są w kapliczce dwie, bo syn przywiózł drugą z Medjugorje. A majowej Litanii Loretańskiej i pięknym pieśniom towarzyszy też modlitwa za zmarłych, Koronka do Bożego Miłosierdzia i różańcowa dziesiątka w intencji rychłego ustania epidemii.
W kapliczce dziś wysłuchują modlitw już dwie figurki Maryi...- Chodzimy pod kapliczkę nie tylko w maju czy październiku, ale przez cały rok, bo nie brakuje okazji i spraw, które chcemy powierzyć Panu Bogu przez wstawiennictwo Maryi. Mamy za co dziękować, mamy o co prosić. I przede wszystkim chcemy dać przykład następnym pokoleniom, żeby w tym dzisiejszym świecie nie przyszło im do głowy szukać innej drogi niż ta do kościoła. Przy kapliczce to wychowanie młodych dzieje się samo. Oni widzą nas, przychodzą się pomodlić, najmłodsi obserwują i coraz wyśpiewują piosenki na cześć Matki Bożej. I widzą, że każdy z nas ma pod ręką różaniec, że my sami chcemy się modlić. Mamy nadzieję, że to lekcja, która da im dużo więcej w życiu, niż niejeden wykład - nie maj wątpliwości Maria Zowadowa.
Od najmłodszych lat dzieci wychowują się tu z różańcem w rękach- Zachwyca mnie ta autentyczność tradycji, podtrzymywana przez mieszkańców istebniańskiej Leszczyny. Widać, że wynika ona ze szczerej potrzeby serca - podkreśla etnograf Małgorzata Kiereś, autorka opracowania o czci tutejszych górali dla Matki Bożej. Zanotowała w nim ważną wypowiedź Władysława Zowady: "Dzieci się pytają: kiedy przy kapliczce bedymy spiwać? To mnie bardzo cieszy, bo to dowód, że chcą tą chwilą nabożeństwa przy kapliczce dziękować Bogu, a z drugiej strony jest to czas nauki, że mogą się nauczyć śpiewać przy nas starszych, najpiękniejsze pieśniczki Maryjne"...
Z beskidzkiego szlaku leśną ścieżką dotarła pod kapliczkę trójka młodych turystów. Przystanęła, słuchając Maryjnych pieśni, słów litanii, koronki. Im też ta chwila u stóp Maryi widać była potrzebna.