Ta tradycja dedykowanej Janowi Pawłowi II wędrówki od Krzyża Trzeciego Tysiąclecia na Trzech Lipkach w Starym Bielsku pod Krzyż Jubileuszowy na Matysce w Radziechowach ma już sporo lat i wiernych uczestników. Do tych najważniejszych należą organizatorzy: podopieczni integracyjnego radziechowskiego stowarzyszenia Dzieci Serc. - Z powodu epidemii idziemy w naszą pielgrzymkę ze św. Janem Pawłem II tak symbolicznie: w pięć osób, ale w roku jego setnych urodzin nie mogliśmy przecież całkowicie zrezygnować - tłumaczy Jadwiga Klimonda, szefowa stowarzyszenia i inicjatorka tych pielgrzymek.
Zaczęło się niedługo po śmierci papieża Jana Pawła II, kiedy w 2008 r. grupa włoskich maratończyków pokonała tę samą trasę: 33 kilometry z Trzech Lipek na Matyskę. Przebiegli ją, przynosząc zabrany z Rzymu ogień z grobu Jana Pawła II. Postanowili wtedy dać wyraz swojej więzi z Janem Pawłem II i przybiec do jego ojczyzny, do miejsc, z którymi był związany. Tak trafili również do Bielska-Białej i na szczyt Matyski. Przynieśli ze sobą ogień, który nazwali: "Fiaccola di Lolek" - "Ogień Lolek".
- Rok później w 2009 r. my wyruszyliśmy z naszymi niepełnosprawnymi w pielgrzymkę tą samą trasą, również po to, by w modlitwie i wspomnieniach wracać do naszego papieża - tłumaczy prezes Jadwiga Klimonda i przypomina, że inicjatywę włoskich sportowców koordynował wówczas ks. Jarosław Cielecki, dyrektor Watykańskiego Serwisu Informacyjnego, a Dzieci Serc odtąd pielgrzymują co roku.
- Tym razem nie mogliśmy zabrać ze sobą wszystkich, którzy chcieli wyruszyć w drogę. Idziemy tak bardziej prywatnie, choć reprezentujemy różne miejscowości Żywiecczyzny, z których pochodzą nasi członkowie. Nie zapowiadaliśmy też nigdzie naszej obecności, żeby uniknąć większych zgromadzeń, dlatego tak zaskoczone naszymi odwiedzinami w drodze były siostry redemptorystki w Starym Bielsku, które zawsze pozdrawiamy w drodze - tłumaczy pani Jadwiga.
Drugi tradycyjny przystanek pielgrzymów zawsze wypadał pod bielskim pomnikiem św. Jana Pawła II na dziedzińcu Kurii Diecezjalnej. Tam pielgrzymi odmówili krótką modlitwę i złożyli różę oraz zapalony znicz, śpiewając razem: "Abba, Ojcze".
U stóp papieskiego pomnika złożyli symboliczną różę i płonący znicz.- Doskonale pamiętamy o tym wszystkim, co papież zrobił dla nas, Polaków. My też byliśmy wdzięczni za niespodziewany znak, jakim stała się wykonana 2 kwietnia 2007 r. na Matysce fotografia ogniska, na której ogień ułożył się w charakterystyczny zarys jego sylwetki. Poczuliśmy się jeszcze bardziej zobowiązani, by pamiętać o tym wszystkim, co św. Jan Paweł II do nas mówił. Wspominamy też te pamiętne słowa: "Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi"...
Setna rocznica urodzin Jana Pawła to wyjątkowy czas, także w sytuacji naszej ojczyzny, zmagającej się z epidemią. Ponieważ wyruszyliśmy we wspomnienie św. Andrzeja Boboli, patrona Polski, dlatego też i do niego będziemy się zwracać o orędownictwo w rozwiązaniu wszystkich trudnych problemów ojczyzny. Jako przedstawiciele Dzieci Serc dziękujemy też za wszystko, co się dzieje w stowarzyszeniu od przeszło 20 lat - dodaje Jadwiga Klimonda.
- Modlimy się też we własnych intencjach. Ja proszę za moją mamę, która będzie mieć operację: żeby się powiodła. Chcemy prosić też o ten lepszy czas, kiedy będziemy mogli pielgrzymować w większym gronie - mówi pielgrzym Dariusz.
- Ja chcę prosić o to, żeby znaleźć pracę i żeby ustąpiła epidemia koronawirusa - dodaje pielgrzym Łukasz. - Każdy idzie też z osobistymi intencjami. Prosimy o zdrowie dla siebie i dla naszych bliskich, znajomych, o pokój na świecie i o to, żebyśmy się mogli zawsze spotykać w takich pielgrzymkach, które nas jednoczą - podkreśla pielgrzymująca na Matyskę Urszula.
Już po raz piąty jako kierowca towarzyszył pielgrzymom pan Marek. - Ja również to przeżywam tak samo jak inni pielgrzymi. Też proszę o zdrowie dla mojej rodziny, o Bożą opiekę i błogosławieństwo św. Jana Pawła II - mówi, zasiadając za kierownicą auta z bagażami pątników.
- Dziękujemy za ludzi, którzy podczas tych wszystkich pielgrzymek nam pomagali na różne sposoby: uśmiechem, dobrym słowem, poczęstunkiem i wszelkimi gestami pomocy. Jesteśmy wdzięczni kapłanom, którzy nam na naszej drodze towarzyszyli. Dzięki nim udaje się też ta nasza pielgrzymkowa integracja. Staramy się ją rozwijać w rozmaitych formach, aby szerzej pokazywać, że osoby niepełnosprawne nie chcą tylko otrzymywać pomocy, ale też pragną coś z siebie dawać innym - zaznacza Jadwiga Klimonda.
A po chwili pątnicy z modlitwą na ustach i z flagami w dłoniach wyruszają w dalszą drogę pielgrzymowania z "Ogniem Lolek"...