"Moje pielgrzymowanie z Marysią i innym osobami niepełnosprawnymi, rodzinami z małymi dziećmi, cudowną młodzieżą, kapłanami i siostrami zakonnymi to kolejny bardzo szczęśliwy czas w życiu, to cudowne rekolekcje w drodze, to prezent od Pana Boga" - pisze Anna Fabia z Kóz.
Wraz z organizatorami pieszej pielgrzymki naszej diecezji do Łagiewnik zaprosiliśmy w tym roku do duchowego wędrowania. Poprosiliśmy także o przysyłanie do inicjatorki pielgrzymowania Ireny Papli i naszej redakcji waszych świadectw z pielgrzymowania w poprzednich latach - więcej przeczytacie TUTAJ.
Oto świadectwo jednej z pątniczek:
"Mam na imię Anna. Do Łagiewnik pielgrzymowałam pięć razy. Trzy ostatnie lata szłam w grupie św. Maksymiliana, gdzie znajdowały się osoby z niepełnosprawnością.
Od trzech lat jestem na emeryturze po 33 latach pracy zawodowej. Byłam nauczycielem matematyki. Kocham dzieci, a rodzina to najważniejsze, o co zabiegam w życiu.
Jestem radosna, odważna, otwarta na dzielenie się doświadczeniem. Mocno wierzę i ufam Bogu. Matka Boża z Aniołami i Świętymi wyprasza u Jezusa niesamowite rzeczy w moim, często pod górkę, życiu.
Wierzę w moc mojego częstego, modlitewnego szturmu do nieba. Bóg mnie kocha, potrzebuje i pragnie mojego szczęścia.
Jestem matką czterech dorosłych już córek, z których najmłodsza, 26-letnia Maria, jest od urodzenia niepełnosprawna. Porusza się na wózku inwalidzkim. Środowisko osób niepełnosprawnych i ich opiekunów stało się dla mnie drugą rodziną. Każde dziecko z niepełnosprawnością też jest darem Bożym, źródłem spełnienia i zasługuje na wszystko, co najlepsze - godność i miłość. Dzięki nim mamy okazję czynić dobro i odkrywać w sobie piękno. Posiadają tajemniczą moc przemiany serca drugiego człowieka i wiele innych zalet.
Pomysłodawcą zgłoszenia ich na pielgrzymkę była Basia Sikora ze Stowarzyszenia ADA w Bielsku-Białej, którą poparł i bardzo pomagał na trasie ksiądz Zygmunt Mizia.
Moje pielgrzymowanie z Marysią i innym osobami niepełnosprawnymi, rodzinami z małymi dziećmi, cudowną młodzieżą, kapłanami i siostrami zakonnymi to kolejny bardzo szczęśliwy czas w życiu, to cudowne rekolekcje w drodze, to prezent od Pana Boga, którego odpakowywanie trwało cztery dni, w trudzie i umęczeniu, ale wielkiej radości i przekonaniu, że dając prowadzić się Miłosiernemu Bogu, wygrywamy życie.
Doświadczyliśmy wielkiego zainteresowania i pomocy płynącej z serca. Okazało się, że każde dawanie działało w dwie strony i ten, kto cokolwiek wnosił czynem, miłym gestem, uśmiechem, wiele czerpał.
Za każdym razem wracałam do domu odmieniona i mocna, gotowa nadal podejmować trud pielgrzymowania z Bogiem przez życie. Mój umysł został odświeżony i wypełniony obrazami pięknego świata.
Potężna dawka sił witalnych płynących ze Słowa Bożego cały czas pomaga mi w trwaniu na modlitwie, wdzięczności, uszczelnianiu wiarą i radością serca i częstemu wołaniu: Jezu, dziękuję Ci! Jezu, kocham Cię! Jezu, ufam Tobie!".