W parafii św. Andrzeja w Zabrzu Pierwsza Komunia Święta miała odbyć się już 3 maja. O przesuniętym terminie, reakcjach rodziców i przeżyciach z tym związanych mówi ks. proboszcz Arkadiusz Kinel.
Klaudia Cwołek: Wasza parafia miała żelazną datę Pierwszej Komunii. Jak rodzice i dzieci zareagowali na przesunięcie tego terminu na jesień?
Ks. Arkadiusz Kinel: Od kilku lat Pierwszą Komunię Świętą mamy 3 maja - zdecydował o tym zwykły pragmatyzm. Stały termin, związany ze świętem maryjnym, pozwał na to, że rodzice mogli sobie wcześniej wszystko zaplanować, nie kolidował on z innymi uroczystościami komunijnymi, które zwykle odbywają się w niedzielę. W tym roku, gdy zaczęły napływać informacje o epidemii, rodzice zaczęli pytać, co będzie. Postanowiłem więc podjąć decyzję jak najszybciej. Bodajże już w Niedzielę Palmową na stronie internetowej parafii napisałem list do rodziców, w którym zaproponowałem nowy termin na 6 września. Odzew był bardzo pozytywny, rodzice prosili tylko, by była to już ostateczna decyzja. Wszystko zresztą potoczyło się bardzo szybko: w czwartek dzieci były jeszcze na Mszy św. szkolnej, w sobotę kolejna grupa miała odebrać stroje komunijne, a w niedzielę 15 marca już nie było możliwości uczestniczenia w Eucharystii. Wszyscy więc przyjęli zmianę, przesunięcie terminu z wielkim zrozumieniem. Mamy w tym roku dokładnie sto dzieci i tylko w jednym czy drugim przypadku pojawił się problem, gdzie nowy termin kolidował z inną uroczystością rodzinną. Zaproponowałem, by te dzieci poszły do Pierwszej Komunii w innym terminie, w sąsiedniej parafii.
Jak zagospodarowaliście czas bezpośrednich przygotowań do przyjęcia sakramentu?
We wspomnianym liście do rodziców napisałem, że to jest dla nas wszystkich niezwykle trudny, może najtrudniejszy czas w naszym życiu. Zaprosiłem do codziennej wspólnej modlitwy wraz z dziećmi. Starałem się zapewnić, że my, kapłani, również łączymy się z nimi poprzez codzienny Różaniec. Rozpoczynając kolejny rok przygotowań do Pierwszej Komunii Św. zastanawiam się, jak to przygotowanie ma wyglądać. W tym roku sam Pan Bóg zaproponował jedyny w swoim rodzaju sposób przygotowań. W tej nowej, niezwykle trudnej rzeczywistości, wiele rzeczy będziemy zmuszeni przewartościować. Może dzięki temu docenimy też to, co nam na co dzień umyka: codzienną modlitwę czy niedzielną Eucharystię.
Czy z perspektywy minionych tygodni można dostrzec jakieś plusy tej sytuacji?
Pojawiają się różne komentarze i refleksje, ale chyba jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek podsumowania. Tak naprawdę nie wiemy, jak dzieci wraz z rodzicami przeżyją tegoroczną uroczystość pierwszokomunijną. Gdy ostatnio, po ponad miesięcznej przerwie stanęliśmy przy ołtarzu, by odprawiać Mszę z udziałem wiernych, można było zauważyć wielkie wzruszenie. Dopiero, gdy coś tracimy, zaczyna nam tego brakować, dostrzegamy, jak wielką ma to dla nas wartość. Myślę, że rodzice są świadomi, że tegoroczna Pierwsza Komunia Święta będzie skromniejsza. Może będzie mniej gości, może tylko najbliższa rodzina. Nie zauważyłem jakiegoś żalu czy pretensji z tego powodu. Nie było też propozycji, by Komunię przesunąć o rok. To już w pewnym sensie pokazuje, jak obecna trudna sytuacja nas zmienia.