Powroty synów marnotrawnych, to próba takiego recolligere zebrania na nowo, zwrócenia uwagi, także z malarską podpowiedzią Rembrandta, na swoją marnotrawność przyglądając się obu synom z Łukaszowej przypowieści, żeby odkryć, odsłonić raz jeszcze, bądź też po raz pierwszy, co mam z nimi wspólnego i co mnie z nimi łączy.
Zobaczywszy, ile tak naprawdę mam z nich, jestem w stanie też odkryć na nowo, a może i po raz pierwszy miłość Ojca z Jego nienaruszaniem wolności, cierpliwym czekaniem, absolutnie równym traktowaniem, a nawet pobłażliwością.
Dziś kiedy (… ) zatrzymał się świat
na te jedną chwilę,
której zawsze brak.
(…) warto zdać sobie sprawę nie tylko z własnego marnotrawienia, ale też uwierzyć kolejny raz, albo i po raz pierwszy, że nie ma takich marnotrawności z których nie ma powrotów.