Siostry służebniczki włączyły się w walkę z koronawirusem. Odpowiedziały na apele i szyją maseczki w Panewnikach, Niedobczycach, Ornontowicach, Biertułtowach oraz Częstochowie.
W Katowicach w zgromadzeniu w ruch poszły maszyny, nawet te nieużywane do wielu lat.
– Praca jest rozłożona, tak by każdy mógł dołożyć swoje zaangażowanie. Nie wszystkie siostry potrafią szyć, są również takie, które cały czas mają inne obowiązki. Dlatego jedne wycinają, inne szpilkują, a jeszcze inne szyją czy prasują. Najstarsze siostry, którym stan zdrowia nie pozwala na fizyczną aktywność, modlą się za nasze dzieło. Każda partia spakowanych maseczek jest przez nie omodlona – zapewnia s. Anuncjata, przełożona prowincjalna.
Siostry szyją maseczki bawełniane i flizelinowe (w Ornontowicach). – Staramy się przygotować jak najwięcej. Tyle, ile najwięcej jesteśmy w stanie. W poniedziałek w Panewnikach uszyłyśmy 310 maseczek. Nasza wspólnota jest największa, w pracę angażuje się tu 50 osób. Wspomagamy Szpital Kolejowy, który znajduje się po sąsiedzku, szpital w Bytomiu i domowe hospicjum św. Franciszka. Siostry z Biertułtów odpowiedziały na apel pani burmistrz i zaopatrują potrzeby lokalnego środowiska, szpitale w Rydułtowach i Wodzisławiu Śląskim. Zgromadzenie w Niedobczycach wspiera schronisko dla bezdomnych w Niewiadomiu i Przegiędzy. Zaangażowane są także siostry z Częstochowy. Wspomagają nas także osoby świeckie, np. Rodziny bł. Edmunda Bojanowskiego. Powstał taki łańcuch serc i dobrych uczynków – zauważa s. Anuncjata.
Materiały do produkcji maseczek siostry pozyskują z różnych źródeł. W Panewnikach, Niedobczycach i Ornontowicach same sfinansowały ich zakup. W Częstochowie pomógł siostrom proboszcz z Doliny Miłosierdzia. Zgromadzenie w Biertułtowach współpracuje z przedstawicielami pani burmistrz Radlina. – Ta wspólna praca to dla mnie cud Pana Boga. Ludzie się jednoczą i każdy się dzieli tym, co ma i tym co, potrafi – dodaje przełożona prowincjalna i zapewnia o modlitwie.