Relikwie św. Jana Sarkandra w Skoczowie. Ze względu na epidemiologiczne zagrożenie nie można się dziś przy nich modlić, a zaplanowana na wieczornej Mszy św. uroczystość została odwołana. Pozostaje nam osobista modlitwa. - Myślę jednak, że to, co dziś przeżywamy, sprawi, że do tego Patrona naszej beskidzkiej ziemi zwrócimy się szczególnie serdecznie - mówi ks. dr Marek Studenski, wikariusz generalny, który miał przewodniczyć tej dziękczynnej Mszy św. i podzielił się z internautami swoją refleksją o świętym kapłanie.
Aresztowany w lutym 1620 roku św. Jan Sarkander po przesłuchaniach połączonych z okrutnymi torturami przeżył w więzieniu jeszcze ponad miesiąc. Gorliwy, dynamiczny duszpasterz, odcięty od swych parafian, konał przez cztery tygodnie, pozostając w więziennej celi. Nie mogąc przewracać kart brewiarza wyłamanymi ze stawów dłońmi, czynił to językiem. Zmarł dokładnie czterysta lat temu - 17 marca 1620 roku.
- Gdy patrzę na świętego Jana Sarkandra i na innych męczenników, którzy oddali swe życie za wiarę, budzą się we mnie wyrzuty sumienia, że ja, ksiądz, żyjący w Polsce na przełomie XX i XXI wieku mogę być chrześcijaninem i realizować kapłaństwo w spokoju, nie musząc obawiać się o swoje życie i nie jestem zmuszony płacić za wierność Chrystusowi ceny cierpienia i prześladowań - przyznaje ks. dr Studenski. - Czuję się dłużnikiem tych wszystkich, którzy musieli znosić lęk, ból fizyczny i psychiczny, przeżywając coś, co wydawałoby się przekraczać ludzkie siły. Stają mi przed oczyma księża, którzy w obozach koncentracyjnych i łagrach musieli podejmować ponadludzki wysiłek, by wykonać zleconą pracę, stali godzinami na apelach czy wystawieni na mróz zamieniali się w sopel lodu.
Ks. Marek Studenski, wikariusz generalny diecezji bielsko-żywieckiej.Jak zaznacza ks. dr Studenski, pamięć o doświadczeniach, z którymi musiał zmierzyć się św. Jan Sarkander ze Skoczowa, pomaga nam dostrzec łaski, jakimi obdarza nas Bóg w naszych czasach.
- Warto wzbudzić w sobie wdzięczność wobec Boga, że żyjemy w takim czasie i w takiej części świata, w których nie trzeba czegoś takiego znosić. Warto też mieć świadomość, że byli i są nadal nasi bracia i siostry w wierze, którzy za to, że są chrześcijanami, płacą męczeństwem - podkreśla wikariusz generalny naszej diecezji.
Relacjonowaliśmy już różne wydarzenia związane z obchodami Roku św. Jana Sarkandra, w tym pamiętne posiedzenie Sejmiku Województwa Śląskiego, który uchwalił obchody tego roku w całym województwie śląskim.
- Kiedy w poniedziałek 13 stycznia br. wraz z ks. Tomaszem Chrzanem zwróciliśmy się w imieniu naszej diecezji do radnych Sejmiku Województwa Śląskiego z prośbą o ogłoszenie w naszym województwie roku 2020 Rokiem św. Jana Sarkandra, nie mogliśmy przypuszczać, w jakich okolicznościach przyjdzie nam przeżywać dzień, w którym przypadnie czterechsetna rocznica męczeńskiej śmierci tego świętego.
Figura męczennika ze Skoczowa w kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu.Nie mogliśmy przewidzieć, że poprzez towarzyszące nam dziś przeżycia będziemy mieli szansę w bardzo szczególny i wyjątkowy sposób odczuć bliskość tego człowieka, który świadectwem swego życia pokazuje nam, u Kogo możemy odnaleźć pokój serca, nadzieję i moc ducha. Nie byliśmy w stanie przeczuć, jak bardzo będzie nam potrzebne jego wstawiennictwo w obliczu zagrożenia, które dotyczyć będzie całego świata, w tym naszej ojczyzny, Czech i Austrii - a więc krajów związanych z życiem św. Jana Sarkandra - tłumaczy ks. dr Marek Studenski.
- Dziś, 17 marca, nie zgromadzimy się, jak to było planowane, w skoczowskiej świątyni, by uczcić czterechsetną rocznicę śmierci św. Jana Sarkanda. Myślę jednak, że to, co dziś przeżywamy, sprawi, że do tego patrona naszej beskidzkiej ziemi zwrócimy się szczególnie serdecznie - dodaje.