Brytyjski noworodek, który w tym tygodniu został najmłodszą na świecie osobą zakażoną koronawirusem, wraca do zdrowia i nie grozi mu już niebezpieczeństwo - podał w niedzielę brytyjski tabloid "The Sun".
Jak opisywała w piątek wieczorem ta sama gazeta, kilka dni wcześniej będąca w ciąży matka została zabrana do jednego ze szpitali w Londynie z podejrzeniem zapalenia płuc. Tam została zbadana na obecność koronawirusa, ale wynik testu, który potwierdził, że jest ona zakażona, był znany dopiero po porodzie. Noworodek został poddany badaniu natychmiast po przyjściu na świat i okazało się, że też jest zakażony. Tym samym stał się najmłodszą na świecie osobą zakażoną koronawirusem.
W niedzielę "The Sun", powołując się na źródła w szpitalu, podał, że noworodek wraca do zdrowia i nie grozi mu niebezpieczeństwo. Wszystko wskazuje na to, że do zakażenia doszło już po urodzeniu wskutek kaszlnięcia lub kichnięcia. Lekarze początkowo nie wiedzieli, czy dziecko zakaziło się wirusem w czasie porodu, czy też w łonie matki, co oznaczałoby istnienie nowej drogi jego przekazywania.
Tak czy inaczej uważa się, że kobiety w ciąży i dzieci są w niewielkim stopniu narażone na komplikacje związane z wirusem i większość z nich będzie miała łagodne objawy.
Według ostatniego, podanego w sobotę po południu bilansu, w Wielkiej Brytanii potwierdzono 1140 przypadków koronawirusa, z czego 21 zakończyło się zgonem pacjentów.