Prof. Ewa Budzyńska mówiła na UŚ, że rodzina jest oparta na związku kobiety i mężczyzny. Grupa studentów oskarżyła ją o... nietolerancję i homofobię. W piątek 13 marca sprawą socjolog ma się zająć na UŚ komisja dyscyplinarna.
Grupa studentów UŚ oskarżyła prof. Budzyńską o homofobię i nietolerancję. Młodych ludzi oburzyło, że socjolog mówiła o rodzinie jako o podstawowej komórce społecznej, opartej na związku kobiety i mężczyzny. Studentom nie spodobało się również nazwanie człowieka w fazie prenatalnej dzieckiem oraz negatywna ocena eutanazji.
Rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego prof. Wojciech Popiołek zażądał dla profesor socjologii dyscyplinarnej nagany. Zarzucił jej, że "formułowała wypowiedzi w oparciu o własny, narzucany studentom, światopogląd, o charakterze wartościującym, stanowiące przejaw braku tolerancji wobec grup społecznych i ludzi o odmiennym światopoglądzie, nacechowane wobec nich co najmniej niechęcią, w szczególności wypowiedzi homofobiczne, wyrażające dyskryminację wyznaniową, krytyczne wobec wyborów życiowych kobiet dotyczących m.in. przerywania ciąży".
Rzecznik dyscyplinarny przyznał, że nagana ma zadziałać prewencyjne na innych wykładowców uniwersytetu.
"Zarzuca się jej, że nie podziela ideologii gender"
Na pierwszym posiedzeniu komisji sprawa została odroczona. Kolejne ma odbyć się 13 marca.
W obronę prof. Budzyńskiej zaangażował się Instytut Kultury Prawnej "Ordo Iuris". - Zarzuca się pani profesor, że nie podziela ideologii gender - skomentował dr Marcin Olszówka z tego instytutu.
Poparcie dla prof. Budzyńskiej wyraziło ponad 33 tys. osób, które podpisały petycję do władz Uniwersytetu Śląskiego. W obronie profesor stanęli też metropolita katowicki abp Wiktor Skworc i działająca przy nim Rada Społeczna.
Wolność słowa!
Za prof. Budzyńską i wolnością słowa opowiedział się wicepremier Jarosław Gowin. Wicepremier Zbigniew Ziobro polecił prokuraturze przebadać sprawę prowadzonego przeciwko niej postępowania dyscyplinarnego. Minister Michał Woś zauważył, że skandaliczne jest uzasadnienie wniosku rzecznika dyscyplinarnego, które odnosi się m.in. do ideologii gender.
Prawnicy z Ordo Iuris wytknęli już rzecznikowi dyscyplinarnemu prof. Popiołkowi, że przesłuchał jedynie część studentów. W dodatku dwojgu przesłuchiwanym okazał protokół zeznań trzeciego z nich, by następnie... ze zgodnych zeznań świadków wyprowadzić wniosek o ich prawdziwości.
Profesor Budzyńska, która osiągnęła już wiek emerytalny, w geście protestu postanowiła pożegnać się z Uniwersytetem Śląskim po - jak podkreśla - 28 latach nienagannej pracy.
Ordo Iuris ocenia jednak, że w tej sprawie chodzi w istocie o wolność akademicką. - Nie można wymagać od wykładowcy, aby pominął w toku prowadzonych przez siebie zajęć treści istotne z punktu widzenia omawianego tematu. Z pewnością treści wykładu nie można także dostosowywać do przekonań słuchaczy. Nie można również żądać, aby wykładowca zaniechał wyrażania uzasadnionych naukowo wątpliwości lub zastrzeżeń wobec prezentowanych zjawisk. Co więcej, takie oczekiwanie byłoby bezprawną cenzurą konstytucyjnie gwarantowanej wolności akademickiej z oczywistą szkodą dla kształtowania umiejętności krytycznej analizy stereotypów, w tym stereotypów budzących niechęć wobec chrześcijaństwa - mówi Magdalena Majkowska z Centrum Interwencji Procesowej "Ordo Iuris".
O tej sprawie pisaliśmy wcześniej: