Pan Hilary z wiersza Juliana Tuwima, ten od okularów, to wzorcowy wręcz przykład roztrzepania. I histerycznego robienia z igły wideł.
Pan Hilary z wiersza Juliana Tuwima, ten od okularów, to wzorcowy wręcz przykład roztrzepania. I histerycznego robienia z igły wideł. Widocznie nie dane mu było nigdy poznać swojego świętego imiennika, Hilarego I. Ten bowiem, przeszedł do historii jako ktoś, kto z prawdziwą pasją angażował się jedynie w sprawy ważne. Jak choćby wtedy, gdy został wysłany jako papieski legat na synod w Efezie. W aktach synodalnych zapisano, że zaprotestował przeciwko usunięciu patriarchy Konstantynopola, Flawiana, który jako głowa lokalnego Kościoła sprzeciwił się herezji monofizytów. Ten publiczny protest o mały włos nie kosztował go zresztą życia, bo do historii synod ów przeszedł pod nazwą "zbójecki". Patriarcha Flawian za swoje niezłomne stanowisko został bowiem na nim pobity i wtrącony do więzienia, w którym zmarł, a papieskiego legata ścigano aż za miasto. Szczęśliwie znalazł schronienie w grobowcu. Gdy wrócił do Rzymu, po śmierci papieża Leona Wielkiego, 19 listopada 461 roku Hilary I został wybrany na Stolicę Piotrową. Jeżeli myślał, że znajdzie tutaj trochę spokoju, to srodze się rozczarował. Najpierw, przy poparciu germańskiego wodza Rikimera, mimo protestów papieża, powstała w Rzymie ariańska gmina. Kiedy jednak cesarz chciał oficjalnie zatwierdzić w mieście miejsca spotkań dla heretyków, Hilary przeciwstawił się temu stanowczo i wymógł na władcy odstąpienie od swoich planów. Równie energicznie przeciwstawiał się napływowi także innych sekt chrześcijańskich oraz z wielkim przekonaniem głosił prymat biskupa Rzymu. W licznych listach potwierdzał postanowienia soborów. Interweniował w Galii i Hiszpanii w celu umocnienia autorytetu Stolicy Apostolskiej. Zwołał nawet w tym celu synod w Rzymie, który okazał się pierwszym w historii, którego pełna dokumentacja zachowała się do naszych czasów. Być może stało się tak dlatego, że synod trwał zaledwie parę minut. W sam raz tyle, by św. Hilary I wygłosił alokucję, czyli uroczystą mowę, w której zakazywał biskupom Hiszpanii naznaczania swoich następców. Zmarł po 7 latach pontyfikatu, ale w pamięci potomnych pozostał jako energiczny i niezłomny. Zapamiętano go także jako wielkiego czciciela pewnego świętego, którego interwencji przypisywał ocalenie w czasie swojej ucieczki ze „zbójeckiego” synodu w Efezie. Jakiego świętego czcił w sposób szczególny św. Hilary I? Świętego Jana Ewangelistę, w którego grobowcu ukrył się, uciekając przed swoimi prześladowcami w 449 roku.