Historia, której częścią stał się dzisiejszy patron, jest niezwykle zajmująca
Historia, której częścią stał się dzisiejszy patron, jest niezwykle zajmująca. Powiem więcej, wydaje się wręcz stworzona dla potrzeb filmu. Ma swój ciężar gatunkowy, ma zwroty akcji, jest w niej miłość, nienawiść, zbrodnia i w końcu zwycięstwo życia nad śmiercią. A najlepsze jest w niej to, że napisało ją życie. Oto w Hiszpanii, na terenach zajętych przez bizantyjskie wojska, pojawia się nieustraszony władca na czele swojego ludu – Wizygotów. Szybko rozprawia się z cesarskimi żołnierzami, a na odbitych ziemiach ustanawia własne królestwo. Ten władca nosi imię Leowigild, ale nie on jest bohaterem dzisiejszej historii. Nie są nimi także jego dwaj synowie: Hermenegild i Rekkared, choć cała trójka odegra w życiu naszego świętego niebagatelną rolę. Kogo więc Kościół wspomina w sposób szczególny 27 lutego? Św. Leandra, biskupa Sewilli. Na pewno wiemy o nim, że przyszedł na świat przed rokiem 549, że miał dwóch braci i siostrę, i że zmarł około roku 599. Jednak to nie z uwagi na te skąpe wiadomości po 1500 latach nadal pamiętamy o tym człowieku. Tym, co sprawiło, że jego osoba przeszła do historii, a nawet została wyniesiona do chwały ołtarzy, był prawdziwy dworski dramat, którego stał się częścią. Oto w czasie, gdy pełni posługę biskupa Sewilli, Leander poznaje bliżej królewicza Hermenegilda, który z woli ojca, króla Leowigilda, zostaje oddelegowany jako namiestnik tej właśnie części półwyspu Iberyjskiego. Następca tronu i hierarcha rozmawiają ze sobą długie godziny, a mają o czym, gdyż Hermenegild jest arianinem, tak jak większość Wizygotów. Efektem tych rozmów jest odrzucenie przez księcia ariańskiej herezji, w czym utwierdza go dodatkowo katolicka małżonka. To jednak nie podoba się Leowigildowi, który z kolei podburzony przez swoją trzecią żonę, wypowiada synowi wojnę. Domowa wojna trwa czas jakiś i kończy się wraz z uwięzieniem, a ostatecznie zamordowaniem syna przez ojca. Jest to tym bardziej znaczące, że Leowigild jako arianin widzi w Ojcu jedynego wiekuistego Boga, któremu Chrystus ma być podległy. Co zaś do biskupa Leandra, to jemu akurat udaje się uciec przed gniewem króla, gniewem na szczęście bardzo krótkotrwałym, bo Leowigild szybko umiera, na tronie Wizygotów ustępując miejsca swojemu drugiemu synowi, Rekkaredowi. W tej nowej sytuacji politycznej biskup Sewilli, Leander, powraca do kraju i staje się w krótkim czasie najważniejszym doradcą króla Rekkareda I. Udaje mu się, po pierwsze, otoczyć należną czcią postać królewicza Hermenegilda jako bezsprzecznego męczennika za wiarę. A po drugie, prowadząc z nowym władcą dysputy, wyprowadza go z błędnego rozumienia tajemnicy Trójcy i Bożego Synostwa w Chrystusie. Efekt? Król Rekkared I przechodzi na katolicyzm, stając się pierwszym katolickim władcą Wizygotów. Wraz z nim nową wiarę, nie bez oporów, przyjmują tez poddani. A co się dalej dzieje ze św. Leandrem? Otóż, jak informuje o tym Rzymskie Martyrologium, pełen zasług umiera i zostaje pochowany w Sewilli, a na biskupiej katedrze zasiada odtąd jego brat, św. Izydor. Czy znacie państwo imiona pozostałej dwójki rodzeństwa św. Leandra? To Fulgencjusz i Florentyna, oboje wyniesieni do chwały ołtarzy.