Przez 100 lat męskim akademikiem KUL przy ul. Niecałej w Lublinie dowodzili mężczyźni. Dziś na czele tego domu stoi kobieta, której marzeniem jest, by wszyscy młodzi ludzie odnaleźli Pana Boga.
Akademik przy ul. Niecałej jest wyjątkowy. Po pierwsze jest najstarszym akademikiem w Lublinie, po drugie - ma wyjątkowe usytuowanie. Znajduje się w samym sercu Lublina. Studenci w nim mieszkający, mają wszędzie blisko.
Dziś mieszka w nim 126 osób, z czego jedną trzecią stanowią obcokrajowcy. Od półtora roku na jego czele stoi siostra Anna Bieńkowska, która, 24 lata temu, będąc jeszcze studentką medycyny, a potem lekarzem, współtworzyla w Polsce Wspólnotę Chemin Neuf (Nowa Droga).
– Propozycję poprowadzenia akademika dostaliśmy od prorektora KUL ks. Andrzeja Kicińskiego trzy lata temu – wspomina. – Pomimo początkowej niepewności, postanowiliśmy podjąć się tego zadania i to ja zostałam przysłana z misji w Belgii do Lublina.
Wspólnota Chemin Neuf prowadzi wiele akademików w Europie – także jeden w Polsce w Łodzi. - Nasze akademiki są prowadzone według naszej pedagogiki i misji – tłumaczy s. Anna. – Młodzi ludzie, którzy decydują się na mieszkanie w nich, zgadzają się równocześnie na uczestnictwo w formacji, jaką proponujemy – czyli cotygodniowe spotkania w małych grupach – fraterniach i wspólne odkrywanie czym jest chrześcijaństwo i modlitwa. Studenci w naszych akademikach mogą mieszkać maksymalnie dwa lata, po to by dać szansę innym na pogłębianie swojej wiary na co dzień we wspólnocie.
Akademik KUL nie jest własnością wspólnoty Chemin Neuf, to placówka od początku prowadzona przez lubelską uczelnię, studenci nie podejmują żadnego zobowiązania mieszkając w tym miejscu. – Dlatego, gdy tu trafiłam, wiedziałam, że czeka nas ogromne wyzwanie, by dotrzeć do tych młodych ludzi, by stworzyć dla nich taką propozycję, która, szanując ich wolność, będzie równocześnie wskazywała drogę, którą warto podążać.
Swoją pracę s. Anna rozpoczęła do wieczoru zapoznawczego. – Trochę się czułam na początku jak kosmita wśród tych chłopaków. Ja się zastanawiałam jak to będzie i oni też. Zaproponowałam pierwsze wspólne spotkanie, takie przy pączkach i coca coli – opowiada. - Później odkryłam, że wielu jest wierzących, ale nie praktykujących, ale są też tacy, którzy otwarcie mówili, że są niewierzący, natomiast ciągle poszukują. Pomyślałam, że muszę im zaproponować coś, co ich skłoni do zadawania pytań, do szukania Pana Boga.
Tak przy pomocy braci ze wspólnoty zapoczątkowane zostały spotkania - „niecałe czwartki”. Niecałe – bo na ul. Niecałej, czwartki – bo w czwartek. W miejscu, w którym do tej pory była zwykła sala telewizyjna, powstała tzw. piwnica chwały. - Zaczęliśmy tam raz na dwa tygodnie organizować spotkania i konferencje o różnej tematyce. Zapraszałam na nie małżeństwa ze wspólnoty, znajomych teologów, wszystko po to, by stworzyć klimat poszukiwania Pana Boga.
Tak było w zeszłym roku akademickim - Z nowym rokiem przyszedł kolejny pomysł, który tak naprawdę widziałam od mojej pierwszej wizyty w akademiku. Wiedziałam, że jedynym narzędziem wypróbowanym przez naszą wspólnotę, które się świetnie sprawdza w naszych duszpasterstwach i parafiach, są kursy alpha – mówi s. Bieńkowska. – Cały czas pytałam więc Pana Boga, co mam zrobić, żeby móc te kursy dla moich studentów przygotować. Dzięki poparciu KUL i duszpasterstwa prowadzonego przez o. jezuitów, udało się w końcu ruszyć – podkreśla.
Pierwszy kurs właśnie się zakończył. Wzięło w nim udział 30 osób. Po pierwszym kursie już w akademiku zawiązała się grupa studentów, którzy dalej chcą się formować. Powstały tzw. fraternie Niecałe. – Cały czas jednak dla wszystkich prowadzimy otwarte spotkania w ramach, w tym roku tzw. „Nowej Niecałej” (pomysł studentów) – podkreśla s. Bieńkowska.
Wspólnota ma także ofertę dla wszystkich ludzi, którzy chcą wspólnie wielbić Pana Boga. – Raz w tygodniu, we wtorek spotykamy się w „piwnicy chwały” i razem się modlimy. To spotkania otwarte. Każdy może na nie przyjść – zaznacza s. Anna.