Żyjemy sobie. Skrobiemy w kolejne dni jak myszka w przysłowiowy ser. I ciągle nam go starcza. Wydaje się, że tak będzie w nieskończoność. Aż tu któregoś dnia przed naszą domową norką nie czeka już nic. I co?
Uświadamiamy sobie, że teraz głodni nie będziemy mieć sił, żeby swoim małym myszkom opowiedzieć po co wychodziliśmy z norki, biegaliśmy po zakamarkach domu, wyścibialiśmy nosek na wilgotną trawę za jego próg…
Dlatego dobrze już za zdrowego i sytego życia spisać swój testament. Nie tylko ten, w którym przyznajemy spadkobiercom prawo do korzystania ze zbioru naszych banknotów albo mieszkań. Ale przede wszystkim ten, w którym zanotujemy to co dla nas najważniejsze. Na marginesie – to jedno z moich kanonicznych pytań, które zadaję każdemu rozmówcy w czasie dziennikarskiej roboty czyli rozmowy.
Kto takie notatki z życia już zrobił temu chwała. Kto jeszcze nie schował do butelki listu i nie wrzucił go w morze - ma szansę dobrać kolor atramentu, krój pisma, a przede wszystkim przesłanie.
W moim ulubionym wierszu o wymownym tytule „Testament mój” Juliusz Słowacki określa adresatów swojego pisania: „Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,/Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny(…)” Testament, nawet wtedy, gdy zawiera konkretne imiona tych, którzy mają go przeczytać, jest również skierowany do wszystkich, którzy żyją obok nas na tym najpiękniejszym ze światów. Bo każde nasze przesłanie skierowane do najbliższych jest też listem do świata, jakkolwiek szumnie może to brzmieć.
To taki pocałunek przesłany na pożegnanie, które przecież może trwać nawet kilkadziesiąt lat. Dlatego nie bójmy się, że określenie wartości, którymi żyjemy, może sprowokować nasze przedwczesne odejście, bo się jeszcze organizm zmobilizuje do pożegnania.
Nie tak dawno temu w krakowskiej parafii p.w. św. Józefa znaleziono ponad 100-letni list zawierający spisane przez budowniczych przesłanie dla potomnych. Czytamy w nim: (…)i acz gnębieni zwłaszcza pod panowaniem pruskiem i rosyjskiem nie przestaliśmy wierzyć, że „Jeszcze Polska nie zginęła i nie zginie”. Takie też bywają wyznania do następców, choć dzisiaj o patriotyzmie wielu boi się mówić, bo często utożsamia się go z szowinizmem.
A przecież mała mysz też lubi pomyśleć nie tylko o serze, ale i miejscu gdzie go znajduje. I ma też serce a w nim tych, których kocha. Dlatego dobrze, żeby opowiedziała im o sobie.