- Jan Paweł II nauczył mnie wrażliwości na drugiego człowieka. Nauczył mnie również czytać wszystko, co dzieje się w moim życiu, w świetle Ewangelii - mówił w Wadowicach ks. prał. Paweł Ptasznik.
Jan Paweł II pisał swoje teksty w ojczystym języku, choć przyjęło się, że oryginałem jest dokument łaciński. Dziś już od tego się odchodzi. Jako oryginalne w przypadku Benedykta XVI traktowane były teksty włoskie, a w przypadku papieża Franciszka - hiszpańskie.
Język polski nastręczał tłumaczom sporo trudności, zwłaszcza że Ojciec Święty lubił gry słów, których często nie da się oddać w innych językach. Tak było w przypadku Listu do artystów, gdzie Jan Paweł II oparł swój wstęp na grze słów "twórca" i "stwórca", która okazała się nieprzetłumaczalna. – W takich sytuacjach podawaliśmy w nawiasach wyjaśnienia – opowiadał gość wadowickiego spotkania.
Jak podkreślał, jego rola nie polegała tylko na spisywaniu papieskich słów i ich redagowaniu. Czasem musiał być obrońcą tekstu Jana Pawła II. Dyskusyjny okazywał się nie tylko język, ale też kontekst i okoliczności powstawania dokumentów. Jedno z pism np. zawierało określenie "niemiecki nazizm". - Wielu optowało za tym, by opuścić słowo "niemiecki". Tymczasem naszym zadaniem było mówienie prawdy, a nie prawdy politycznej - stwierdził duchowny.
Przyznał, że najprzyjemniejszą częścią jego pracy było redagowanie książek Ojca Świętego. - Książki to osobiste wypowiedzi Jana Pawła II, ujawniające jego wrażliwość. Wyrażał w nich samego siebie - argumentował ks. Ptasznik.
W ciągu długoletniej współpracy duchowny odkrywał Jana Pawła II nie tylko jako człowieka słowa, ale także jako człowieka Chrystusowego, zanurzonego w medytacji. - Był zwyczajnym, dobrym człowiekiem i nie myślałem o nim w kategoriach świętości. Jednak jego modlitwa nie była zwyczajna, tak jak nie były zwyczajne Msze przez niego odprawiane - tłumaczył.
Opowiadał, że z Janem Pawłem II łączyła go nie tylko praca, ale relacja ojcowska. - Okazywał mi, że ja, zwykły współpracownik, jestem dla niego ważny - wyznał. Podobne odczucia mieli inni pracownicy Sekretariatu Stanu. - Ludzie pracowali dla niego, bo promieniował ojcostwem - mówił o panującej wówczas atmosferze. Dodał, że nawet windziarze wspominają czasy Jana Pawła II z nostalgią. Wyjawił, że kiedyś na klęczniku Ojca Świętego znalazł listę jego współpracowników - znak, że papież modlił się za nich.
Pytany o najtrudniejszy moment posługi dla Jana Pawła II, ks. Paweł Ptasznik opowiedział o tym, że musiał przetłumaczyć testament papieża. - To było nawet trudniejsze niż jego śmierć - wyznał. Wspominał, że o pracę nad tym dokumentem poprosił go kard. Stanisław Dziwisz. - Na placu św. Piotra i na całym świecie ludzie modlili się o cud, o jego uzdrowienie, a ja tłumaczyłem testament. To nie było łatwe - podkreślił.
Wskazał na pochodzący z tego dokumentu fragment, zapisany w 1980 roku. Jan Paweł II modlił się o to, by jego odejście służyło "najważniejszej sprawie": dobru Kościoła i świata. - Patrząc na ludzi zgromadzonych wokół niego w dniach, gdy odchodził do domu Ojca, miałem poczucie, że ta modlitwa znajduje odpowiedź - dodał.
Obecny rektor kościoła św. Stanisława BM w Rzymie i duszpasterz tamtejszej Polonii jest przekonany, że Jan Paweł II udzielił mu wielkiej lekcji wrażliwości na drugiego człowieka. Nauczył go również czytać wszystko, co dzieje się w jego życiu, w świetle Ewangelii. - On był w tym niedościgniony - podsumował.