Po raz 45. gdańskie morsy odbyły na plaży w Jelitkowie kąpiel noworoczną w zimnych wodach Bałtyku. Jak twierdzą amatorzy lodowatego zanurzenia, Nowy Rok jest dla wielu osób okazją do rozpoczęcia przygody z morsowaniem.
Noworoczne zanurzenie w wodach na jelitkowskiej plaży jest tradycją gdańskich amatorów zimnej wody. Morsy z Gdańska rozpoczęły regularne kąpiele w 1975 r., początkowo na plaży w Gdańsku-Stogach. Od kilkunastu lat witają Nowy Rok z władzami Gdańska w Jelitkowie. Tak było i w tym roku. W programie imprezy znalazły się między innymi chrzest na morsa, wybór najoryginalniejszego przebrania oraz gwóźdź programu, czyli zanurzenie się w lodowatej wodzie i poprzedzająca je rozgrzewka.
- Jak co roku na plaży są z nami nie tylko gdańszczanie, pani prezydent, ale i osoby, które na tę imprezę przyjeżdżają specjalnie z innych miast. Co mnie najbardziej cieszy, są wśród nas osoby, które nigdy wcześniej nie morsowały - mówi Lech Szymaniuk, honorowy prezes Gdańskiego Klubu Morsów.
Faktycznie, w tym roku debiut w morskiej kąpieli zaliczył Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska. Wraz z nim kilkanaście osób odbyło też chrzest na morsa przez Neptuna i jego żonę, Prozerpinę. Chwilę potem nowe i stare morsy, po rozgrzewce w rytmie gorącej muzyki, wbiegły do zimnej wody Zatoki Gdańskiej.
Lech Szymaniuk zachwala walory morsowania. - To niesamowite uczucie, gdy rozgrzane ciało zanurza się w wodzie, która ma temperaturę około 4 stopni, bo taka jest obecnie w Zatoce. Kiedy wchodzi się do niej po raz pierwszy, woda szczypie. Za drugim razem już niemal parzy, w ogóle nie czuje się zimna. Czuć euforię, organizm odpoczywa – mówi prezes.
Gdański mors szczególnie poleca taką kąpiel osobom, które pracują umysłowo. - Wspaniale odświeża całe ciało, nie wspominając już nawet o innych, pozytywnych, potwierdzonych naukowo aspektach morsowania – dodaje główny organizator wydarzenia.
Po około 15 minutach przebywania w wodzie morsy wyszły na brzeg, by rozgrzać się przy ognisku i świętować Nowy Rok.