Kilka lat temu dostałam w prezencie dzwoneczek. Wyjątkowy, bo w kształcie małej kulki. Wykonano ją z jakiegoś metalu misternie zdobionego we wzory. A w środku nie wiem co brzęczy w nim delikatnie jak trzmiel w tulipanie
Czasem wydaje się, że słychać jak włochatymi łapkami i mechatymi skrzydełkami, strząsa żółty pyłek z pręcików. Dzwoneczek-kulka tak mi się spodobał jakby był schronieniem niewidzialnej Calineczki, dlatego przyczepiłam go do spinki z kości słoniowej i zaczęłam wpinać we włosy. Odtąd, kiedy gwałtownie ruszam głową, odwracając ją, żeby czegoś nie przeoczyć, albo szybko idę, zaczyna delikatnie dźwięczeć przypominając, że życie to samo święto.Wieczne podniesienie tego co codzienne, niby zwyczajne, do rangi niezwykłego, wyjątkowego. Poruszenie pszczół czy trzmieli we wnętrzach kwiatów zwiastuje urodzaj. Kiedy brzęczy dzwoneczek zawieszony u mojej spinki do włosów zaczyna się urodzaj na radość. Bo noszę go jak owieczka pasąca się między owieczkami, w ludzkim stadzie, a jednak wyróżniona dzwonkiem, który brzmi nie na trwogę, ale jak przypomnienie, że życie jest piękne i godne celebracji.
Podczas minionych świąt najmłodszy gość w naszym domu, dwuletni Maksymilian, mimo setek podchoinkowych atrakcji, kuszących jak kolorowe ptaki albo gwiazdki z nieba, wypatrzył na moim biurku spinkę z dzwoneczkiem. Zajmowałam się czymś w kuchni, nie pamiętając o tym, że gotowanie i podawanie do stołu to też święto, a tu mały człowieczek przypomniał mi o tym, przynosząc ją wyłowioną z lasu różności. Dopasował ten mały przedmiot do mnie i w zgrabnych paluszkach podał jak poszukiwaną zgubę. Nie pamiętam, żeby mnie wcześniej widział z tym dzwoneczkiem szepczącym i dźwięczącym we włosach, a jednak sam drobny, ale uważny, przyniósł mi ten bezcenny drobiazg. Kiedy ktoś tak mały, nie potrafiący jeszcze wypowiedzieć wszystkich słów, ale cały zbudowany z dobrych uczuć, przychodzi z taką misją, nie należy jej lekceważyć. Wpięłam spinkę we włosy z należnym szacunkiem dla Maksymiliana, żeby widział jak ważny był dla mnie jego gest.
Mógł ją wyrzucić do śmieci, między inne zabawki, albo do głębokiego papucia, czy mikołajowej skarpety, szpary za drzwiami, pustych toreb po prezentach, szuflad pod łóżkiem, ale dostarczył ją mi do rąk własnych. Jak ważną informację, że świat to nieustanne przekazywanie cichych, drobnych wiadomości, układanie sensu z ciągu szczegółów. Przekazywanych z małych rączek do dużych, z niskich lotów do najwyższych, podniebnych. Nieustanne znajdowanie adresatów, czekających na przypomnienie, że potrzebny jest im dzwoneczek zwracający uwagę, że uczestniczą w wielkim święcie.
„Jest pewien rodzaj niewoli kiedy jesteśmy pod czyimś urokiem” - mówi jeden z bohaterów filmu Michelangello Antonioniego „Po tamtej stronie chmur”. Życzę Państwu żebyście przez cały nadchodzący rok pozostawali pod urokiem urody życia. Po tej stronie chmur, gdzie mali chłopcy przynoszą zagonionym i mało uważnym kobietom spinki do włosów, z dzwoneczkiem dźwięczącym jak trzmiel w świeżo rozkwitłym tulipanie.
Barbara Gruszka-Zych