Łącznie blisko 300 osób złożyło sobie opłatkowe życzenia i zasiadło w tym roku do wspólnej wieczerzy przygotowanej dla osób samotnych i bezdomnych przez bielskie Towarzystwo Pomocy im. św Brata Alberta. Byli wśród nich m.in.: bp Piotr Greger, prezydent Jarosław Klimaszewski, wicestarosta bielski Grzegorz Szetyński, ks. Robert Kasprowski, kapelan Towarzystwa, a w organizacji pomogli przedstawiciele wspólnoty Miasto na Górze.
Zwykle przy wigilijnym stole zostawia się jedno puste miejsce dla niespodziewanego gościa. Myśmy zostawili ich wiele, aby każdy w tym mieście, kto potrzebuje nie tyle pomocy materialnej, co spotkania z bliźnim, znalazł tu miejsce dla siebie. Bo tworzymy jedną wielka rodzinę: rodzinę ludzi, którzy siebie wzajemnie kochają - podkreślał Piotr Ryszka, witając przybyłych.
Bielskie wigilijne spotkania dla bezdomnych i samotnych mają już wieloletnią historię i zostały zainicjowane przez założyciela bielskiego oddziału Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta - Tadeusza Cozaca. Dziś dzieło kontynuują członkowie Towarzystwa pod przewodnictwem prezesa Piotra Ryszki.
- Przez lata gościny udzielała Apena, ale odkąd zlikwidowana została tamtejsza stołówka, nie ma już tak dużej sali, w której można się spotkać, dlatego podobnie jak przed rokiem spotkanie odbywało się w dwóch grupach - jedno w stołówce na dworcu PKS, a drugie w Szkole Podstawowej nr 37, gdzie gościny udzieliła nam dyrektor Barbara Markiel. W przygotowaniu wieczerzy pomogło naszym wolontariuszom wiele osób, a wśród nich Lech Malinowski i Andrzej Sitarz ze wspólnoty Miasto na Górze oraz organizatorzy akcji "Zupa za ratuszem". Pomogli nam też sponsorzy, a wśród nich wierny od lat tej inicjatywie prezes Befaszczotu Jan Bierówka - mówi prezes Piotr Ryszka.
Wszystkie dobre słowa, które wypowiedzieli sobie podczas życzeń opłatkowych, poprzedziły słowa Ewangelii, odczytanej przez ks. Roberta Kasprowskiego, kapelana Towarzystwa św. Brata Alberta, a opłatki pobłogosławił bp Greger.
- Chcę wam wszystkim życzyć miłości takiej, jaką okazuje człowiekowi Bóg, szaleńczej, której ludzkie serce tak bardzo potrzebuje i za którą tęsknimy. To miłość, która otwiera się zwłaszcza na potrzeby drugiego człowieka, nigdy nie kalkuluje, nie jest wyrachowana ani nastawiona na zysk; potrafi i chce dawać. To dzięki takiej miłości tu dzisiaj jesteśmy: bo Bóg nas umiłował i chce każdego z nas. Dzięki temu, że ta miłość pojawia się w sercach ludzi, możemy dzisiaj w tej uroczystości uczestniczyć. Życzę wam tej miłości nie tylko na dziś - mówił bp Greger.
Współorganizatorzy wieczerzy z prezesem Piotem Ryszką (z lewej)- Nie zawsze życie układa się tak, jak to sobie wymarzymy, mamy różne problemy, choroby, niepowodzenia. Te trudne momenty pomaga nam przetrwać nadzieja i tej nadziei życzę wszystkim, bo wszyscy jej potrzebujemy - mówił z kolei prezydent Klimaszewski, dziękując wspierającym organizację tego wspólnego kolędowania.
A kolędy zabrzmiały tym razem w wyjątkowym wykonaniu: rodziny Kasatkinów, która po ucieczce z ogarniętego walkami Donbasu zamieszkała we Lwowie, a obecnie już drugi rok mieszka w Bielsku-Białej. Śpiewała mała Sasza, która w Wigilię obchodziła swoje urodziny, a na gitarze grał i śpiewał razem z nią tata - Sergiej. Na pianinie akompaniowała im mama - Hania. Polskie pochodzenie Hani ułatwiło im przyjazd do Bielska. - Oboje pracujemy w domach kultury, a to zaproszenie przyjęliśmy bardzo chętnie. To fajna okazja, żeby wspólnie pośpiewać kolędy - tłumaczył Sergiej.