- Trochę problemów miałyśmy z Maryją. Nie chciałyśmy, żeby nam zarzucano, że "robimy zabawki z postaci Boskich" - opowiada Kamila Drzewiecka. - Ale kiedy wychodziłyśmy do dzieci z Józefem, od razu pytały: "A gdzie Maryja?".
Wchodząc do piwniczki domu przy ul. kard. Wojtyły w Czańcu, czuję się trochę jak pasterze w Betlejem. Miejsce niepozorne, niskie, a jednak... od progu wpadam w objęcia Maryi i Józefa, których prezentuje mi Kamila Drzewiecka. To jedne z przytulanek świętych, jakie od dwóch lat szyją współpracownice Kamili. Przy maszynach do szycia pracują Barbara Biegun, Katarzyna Heczko i Barbara Kurko.
Jako pierwszy spod igły wyszedł Franciszek. - Święty z Asyżu zburzył system współczesnego sobie świata. My chcemy zrobić to samo, tyle że w naszych warunkach - tłumaczy Kamila, twórczyni przytulankowej firmy Ruah.
Prototyp przytulanki jednak nie był zbyt udany - dzieci bały się groźnego spojrzenia postaci w brązowym habicie. Wylądował na półce, został Frankiem i przyglądał się, jak powstawała druga postać - św. Rita. Dopiero po niej Kamila wróciła do zaprojektowania drugiej twarzy Franciszka. Ten był już idealny!
Od tamtego czasu w pracowni Ruah powstały postacie następnych świętych. Po Ricie z Cascii i Franciszku z Asyżu pojawili się kolejno: Jan Paweł II, Faustyna, Teresa z Lisieux, Józef, Maryja, Aniela Merici i Antoni z Padwy. W kolejce czekają już Michał Archanioł i Maksymilian Kolbe, o których pytają zwłaszcza chłopcy. Każda postać ma dołączany do jej ręki atrybut, jest pakowana w specjalne pudełko, do którego wkładany jest życiorys świętego.
- Trochę problemów miałyśmy z Maryją. Nie chciałyśmy, żeby nam zarzucano, że "robimy zabawki z postaci Boskich" - opowiada Kamila. - Ale kiedy wychodziłyśmy do dzieci z Józefem, od razu pytały: "A gdzie Maryja?". Poszłam do bliskiego nam duszpasterza ks. Macieja Zawiszy SAC. Usłyszałam: "Kama, Ona jest w swojej świętości taka ludzka... Róbcie!".
Niemal od początku dziewczyny - związane z Odnową w Duchu Świętym - wiedziały, że szycie przytulanek to nie wszystko. Kamila jest z wykształcenia pedagogiem, jej współpracowniczki - także mamami (Katarzyna nawet ośmiorga dzieci). Postanowiły wykorzystać przytulanki w ewangelizacji i religijnej edukacji najmłodszych. Szybko nawiązały z nimi kontakt wspólnoty z różnych części Polski, prosząc, by zorganizowały zajęcia dla ich dzieci w czasie rekolekcji.
- Jedziemy z Franciszkiem, uczymy dzieci segregacji śmieci, szanowania rzeczy, przetwarzania ich, pokazujemy, że z lekko sczerniałego banana robimy np. placki - kontynuuje Kamila. - Jedziemy z Tereską, mówimy o tym, żeby wszystko, najdrobniejsze czynności, robić z miłością. Wtedy łatwiej wynieść śmieci, poskładać ubrania czy posprzątać. Jedziemy z Józefem - mówimy o szacunku do pracy, o miłości do najbliższych. Mamy już Maryję, więc od razu możemy opowiadać też o Świętej Rodzinie.
Kamila stale się zastanawia, jak jeszcze lepiej łączyć świat przytulanek z wychowaniem dzieci do wartości. - Same podsuwają mi pomysły. Jak choćby wtedy, kiedy zwróciły uwagę na atrybuty świętych i wołały: "Józef ma moc pracy! Maryja ma moc miłości do dzieci! Franciszek ma moc..., Antoni ma moc..., Teresa ma moc..., Rita ma moc...". A ja myślałam: "No to teraz mi się oberwie od rodziców". Bo mówiły o nich, jakby to byli Superman, Spiderman czy Batman. Aż stwierdziłam: przecież to jest genialne! - mówi Kamila. - Wzorowały się na superbohaterach, więc pomyślałam, dlaczego nie wykorzystać tego ich patrzenia na "moc" i przeciągnąć ich na tę najjaśniejszą stronę - Bożej mocy?