Często w oglądzie świata kierujemy się tym, co określamy mianem 'chłopskiego rozumu'. Czyli zdrowym rozsądkiem, pragmatycznością, pomyślunkiem.
Często w oglądzie świata kierujemy się tym, co określamy mianem 'chłopskiego rozumu'. Czyli zdrowym rozsądkiem, pragmatycznością, pomyślunkiem. Na chłopski rozum to ma sens - mawiamy. Jednak życie uczy nas także, że diabeł tkwi często w szczegółach. I to, co na pozór wydaje się logiczne, przy dłuższym zastanowieniu i bliższym poznaniu, już takim nie jest. Życie dzisiejszego patrona jest zresztą najlepszą ilustracja tej prawdy. Przyszedł na świat w Holandii w roku 1521. Ledwie cztery lata wcześniej Marcin Luter przybił na drzwiach kościoła w Wittenberdze swoje tezy. To wydarzenie, które dało początek reformacji, jak pokazał czas zaważyło także na życiu wspominanego dzisiaj świętego. Oto wychowując się w ogniu dyskusji o prawdach wiary i kształcie Kościoła, ten bystry chłopak zapragnął poznać omawiane kwestie dogłębnie. Nie zadowolił się pragmatycznością, a zdrowy rozsądek wydał mu się - przy tak gorących sporach - daleko niewystarczający. Co więc zrobił? Udał się wbrew woli rodziców na studia teologiczne, by po 10 latach nauki skończyć je nie tylko z tytułem doktora teologii, ale także z kapłańskimi święceniami. Ponieważ przez cały ten czas bohater naszej historii szczególnie pilnie studiował te prawdy, które atakowali protestanci, dlatego stał się wręcz idealnym kandydatem na jezuitę, który to zakon powstał ledwie kilka lat wcześniej, by służyć papieżowi pomocą w zmaganiach z tym, co podpowiadają znaki czasu. A akurat te w XVI wieku, jako główny problem, wskazywały reformację. I tak to dzisiejszy święty rozpoczął w 1543 roku, jako członek Towarzystwa Jezusowego długą, trwającą pół wieku batalię o prawdę i jedność w Kościele. Brał czynny udział we wszelkich zjazdach i obradach dotyczących tej sprawy. Prowadził misje dyplomatyczne między cesarzem, panami niemieckimi a papieżem. Ułatwiał nuncjuszom papieskim oraz legatom ich zadania. A przede wszystkim pisał. W ten sposób światło dzienne ujrzały aż trzy katechizmy : Mały, Średni i Wielki, przeznaczone dla odbiorców o różnym stopniu przygotowania teologicznego, żeby nikt w dyskusjach o Kościele nie posługiwał się więcej chłopskim rozumem. Ten wykład wiary cieszył się tak wielką popularnością, że w przeciągu 150 lat doczekał się 400 wydań drukiem. Podobnie rozchwytywana była także jego „Summa nauki katolickiej”, choć akurat ta pozycja przeznaczona była dla kapłanów i kandydatów do kapłaństwa, a także dla studentów teologii. Jeszcze za życia dzisiejszego patrona został spisany jego pierwszy żywot, a po śmierci w roku 1597 Niemcy, Austria i Szwajcaria równocześnie rozpoczęły starania o jego kanonizację. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? Świętego Piotra Kanizjusza, prezbitera i doktora Kościoła.