- Gdzie byli sędziowie, którzy przez wiele lat robili wszystko, żeby nie doszło do skazania winnych? - zapytał pod krzyżem w kopalni Wujek premier Mateusz Morawiecki. Przywołał nazwiska generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego.
Zjawili się m.in. ludzie, którzy 38 lat wcześniej podjęli strajk z powodu wprowadzenia przez komunistyczne władze stanu wojennego, oraz rodziny zastrzelonych przez milicję górników. W miejscu, gdzie 38 lat wcześniej czołg przebił się przez mur na teren strajkującego zakładu, premier Mateusz Morawiecki powiedział, że zbyt długo kazano im czekać na na jakąkolwiek elementarną sprawiedliwość.
- Gdzie były sądy polskie w wolnej Rzeczypospolitej przez 25 lat? Gdzie byli sędziowie, którzy przez wiele lat robili wszystko, żeby nie doszło do skazania tych winnych bezpośrednich ówczesnej zbrodni, ale przede wszystkim winnych zbrodni na poziomie rządzących? I to nie tylko Kiszczaka czy Jaruzelskiego - pytał premier.
Dodał, że spóźniona sprawiedliwość dzisiaj jest elementarnym akcentem sprawiedliwości w dzisiejszej Polsce. - Ale musieliśmy czekać na nią ponad ćwierć wieku - powiedział.
Premier przywołał także postać jednego z najmłodszych z zastrzelonych górników, Janka Stawisińskiego, kawalera, który przeżył niespełna 22 lata. Milicjanci postrzelili go w głowę. Zanim zmarł, ponad miesiąc spędził w szpitalu. Jego mama przyjechała do niego z Koszalina i zatrudniła się w szpitalu jako salowa, żeby być bliżej syna.
Prezydencki minister Paweł Mucha odczytał przed kopalnią list Andrzeja Dudy. Prezydent RP napisał, że 38 lat temu w "Wujku" starło się to, co polskie, z tym, co polskości obce. "Wolność, solidarność, wiara, tradycja, rodzina, godne życie dzięki uczciwej pracy, zderzyły się z butą i egoizmem totalitarnej władzy, ze służalczością wobec wrogiego imperium, z wiarołomstwem i nihilizmem, z tchórzostwem, które rodzi agresję. Strajk wybuchł, ponieważ załoga ujęła się za aresztowanym kolegą" - przypomniał. "Bo Solidarność to jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - dodał.
Prezydent zwrócił również uwagę, że funkcjonariusze plutonu specjalnego ZOMO, którzy strzelali do górników, zostali skazani dopiero po 27 latach. - Także wieloletni i wielokrotnie wznawiany proces karny ich najwyższego przełożonego, szefa MSW PRL generała Kiszczaka, był wymownym świadectwem etycznej i zawodowej postawy prowadzących go sędziów. - Mimo to prawda o tamtej zbrodni jest dzisiaj obecna w salach szkolnych i uniwersyteckich - stwierdził.
Poniżej galerie zdjęć