Zakończyły się trwające od 2017 r. badania krypt grobowych znajdujących się w kościele i klasztorze franciszkanów. W ich trakcie dokonano wielu interesujących odkryć.
Jesteśmy na półmetku projektu interdyscyplinarnych badań naukowych krypt grobowych kościoła pw. św. Franciszka z Asyżu. Zakończyliśmy prace archeologiczne w kryptach, zakończyliśmy także częściowo konserwację przedmiotów tam znalezionych - powiedziała kierująca zespołem badaczy prof. Anna Drążkowska, archeolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Multimedialna prezentacja wyników badań odbyła się wieczorem 5 grudnia w auli bł. Jakuba w klasztorze franciszkanów. W jej trakcie pokazano także część zakonserwowanych przedmiotów wydobytych z krypt.
Badacze odkryli pod posadzką świątyni 18 krypt. - Mogliśmy się poczuć jak prawdziwi odkrywcy, bo początkowo nie znaliśmy lokalizacji większości krypt. Musieliśmy je zaś bardzo dokładnie lokalizować za pomocą georadaru, gdyż ze względów konserwatorskich jednorazowo mogliśmy zdejmować jedynie 5 płytek posadzki. Zwracaliśmy uwagę na tzw. pustki wykazywane przez georadar, do tego dokonywaliśmy odwierty badawcze, przez które wpuszczaliśmy kamery i potem na ekranie monitora oglądaliśmy to, co się w tych „pustkach” znajdowało, sprawdzając, czy rzeczywiście chodzi o krypty. Mieliśmy stuprocentowe trafienia - opowiadała prof. Drążkowska.
Ekipa badawcza weszła jedynie do 9 krypt, bo niektóre z pozostałych były zasypane gruzem i kośćmi. Przebadano 96 pochówków, głównie z XVII i XVIII. - W większości krypt spoczywają przedstawiciele szlachty i bogatych mieszczan; przed ołtarzem głównym zaś zakonnicy. W krypcie pod posadzką kaplicy bł. Salomei spoczywa rodzina szlachecka z szóstką małych dzieci. W krypcie pod kaplicą Męki Pańskiej odnaleźliśmy z kolei pochówki członków Arcybractwa Dobrej Śmierci. Jednym z nich był pod koniec XVIII w. Jan Bętkowski, „wojewodzic poznański”, jedna z dwóch osób, obok gwardiana klasztoru o. Teofila Nowakowskiego, które zostały pochowane w badanych przez nas kryptach - wyjaśniła prof. Drążkowska.
W trumnach odnaleziono bogate wyposażenie grobowe: krzyże różnej wielkości, szkaplerze, różańce, medaliki, relikwiarz i stroje staropolskie, szczególnie przykłady męskiego stroju narodowego, m.in. żupany. Przy jednym z nich znaleziono złote guzy. Były jednak także jedwabne suknie kobiece. - Unikatem wśród znalezisk jest m.in. ferezja, rodzaj płaszcza narzucanego na kontusz i żupan. Takiego egzemplarza nie ma żadne z polskich muzeów - powiedziała badaczka, która interesuje się także kostiumologią staropolską.
Do krypt wchodził na początku czteroosobowy zespół, ubrany w maski i specjalne kombinezony. Oprócz prof. Drążkowskiej byli to także Marcin Nowak, archeolog z Torunia, Monika Łyczak, archeolog z Krakowa, i Michał Mleczko. Potem schodzili tam m.in. architekci oraz osoby inwentaryzujące krypty za pomocą trójwymiarowego skanera.
Prace były bardzo trudne, ale także emocjonujące. - Ze względu na obostrzenia konserwatorskie były wielkie trudności z wejściem do niektórych krypt. W kaplicy Męki Pańskiej wydawało się to niemożliwe, bo nie mogliśmy naruszyć niedawno położonej posadzki, remontowanej z wykorzystaniem pieniędzy unijnych. A jednak się udało! Wymyśliłam inną drogę wejścia. Pozwolono nam zdemontować grzejnik, który znajdował się w otworze, i przez to miejsce przebiliśmy się do krypty i mogliśmy do niej wejść, stamtąd zaś przebiliśmy się i przeczołgali do sąsiedniej, niewielkiej krypty, gdzie był tylko jeden pochówek - wspominała badaczka.
Bardzo trudne było wejście do, jak się okazało, ważnej krypty znajdującej się przed prezbiterium, którą badacze nazwali roboczo „kryptą pod gwiazdą”, gdyż na posadzce jest ułożona mozaika w kształcie gwiazdy. Nie mogli tej mozaiki naruszyć, ale korciło ich, by jednak dostać się do dużej krypty, w której mogły być ciekawe pochówki. - Dlatego jeszcze raz zrobiliśmy badania georadarowe i udało nam się zobaczyć, że krawędź tej krypty wychodzi trochę poza granice mozaikowej gwiazdy. Można było więc tam zdjąć posadzkę. Po dwóch dniach prac przygotowawczych, o północy udało nam się wejść do krypty. Do dalszych prac przystąpiliśmy dopiero następnego dnia. Po wejściu do krypty, w której odnaleźliśmy najwięcej pochówków, bo aż 26, okazało się, że pod ścianą wschodnią stała sięgająca sklepienia sterta trumien ustawionych jedna na drugiej. To było niezwykłe wrażenie - mówiła prof. Drążkowska.
Badania krypt były interdyscyplinarne, archeologów wspierali bowiem: historycy sztuki, historycy architektury, konserwatorzy zabytków, antropolodzy, paleobotanicy, mikrobiolodzy, chemicy oraz inżynierowie - znawcy włókiennictwa.
Koszty badań, inwentaryzacji architektonicznej krypt i zabytków ruchomych oraz konserwację wydobytych przedmiotów sfinansowało Narodowe Centrum Nauki (1,2 mln zł).
Rezultaty badań ukażą się w przygotowywanej książce. Na razie nie ma jednak szans na stałą ekspozycję zakonserwowanych przedmiotów wydobytych z krypt. Mimo dobrych chęci, ojcowie franciszkanie nie dysponują w tej chwili pieniędzmi oraz gotowym, zaadaptowanym miejscem, gdzie mogłoby powstać muzeum klasztorne.
Szlachta, mieszczanie i zakonnicy, spoczywali w trumnach, niekiedy zdobionych. Bogdan Gancarz /Foto Gość