Dzisiejszy odcinek można by zacząć tak : "Czcigodni bracia i siostry zebrani teraz przy radioodbiornikach…"
Dzisiejszy odcinek można by zacząć tak : "Czcigodni bracia i siostry zebrani teraz przy radioodbiornikach…". Można też zacząć inaczej : Hejka, hejka, hejka! Jak się macie…". Możliwy jest także wariant klasyczny : "Witam państwa bardzo serdecznie i zapraszam do wysłuchania kolejnej audycji z cyklu...". Tyle możliwości, którą wybrać? Dzisiejszy patron nie miałby żadnych wątpliwości : wybierz tę, która w najlepszy sposób trafi do słuchaczy. Chcesz być zrozumiany, mów językiem tego, do kogo mówisz. I wcale nie chodzi o to byś nauczył się obcego języka. Zadanie jest dużo trudniejsze - zacznij myśleć tak, jak twój rozmówca. Popatrz na mnie – ciągnie dalej wątek wspominany dzisiaj święty – gdy miałem 36 lat jako jezuita udałem się do Indii. Byłem pewien, że mieszkającym tam ludziom wystarczy zanieść Słowo Boże. Szybko jednak odkryłem, że słowo, nawet Boże, żeby trafiło do czyjegoś serca musi być powiedziane w sposób dla tego kogoś zrozumiały. Nauczyłem się więc języka, żeby być zrozumiałym. I co? – mimowolnie ciśnie mi się na usta, choć znam przecież tę historię. I to – odpowiedział dzisiejszy patron – że to też okazało się za mało. Nauczyć się czyjegoś języka to za mało. Dlatego przez dwa lata żyłem wśród tych ludzi, jak jeden z nich, żeby stać się autentyczny. Żeby zacząć myśleć tak jak oni i niejako od środka, z wnętrza ich własnej kultury opowiedzieć im Dobrą Nowinę. Wiesz jakie to było odkrycie? Mój dzisiejszy święty rozmówca aż rozpromienił się na to wspomnienie. To była droga dotarcia z Chrystusem do każdego człowieka, choćby nie wiem jak bardzo się od nas różnił. Dlatego od razu pomyślałem o Japonii. Co prawda najpierw rozpocząłem tam ewangelizację tradycyjnie, ale nikt mnie nie słuchał. Dlatego bardzo szybko ubrałem się tak, jak nakazuje japońska kultura. Zacząłem też używać japońskiego języka. I w efekcie, jak wiesz, udało się zasiać tam ziarno Dobrej Nowiny. A z Japonii było już tak blisko do Chin. Mój gość te ostatnie słowa wypowiedział z prawdziwą zadumą. Nic dziwnego, bo do Chin nie dotarł. W 1552 roku zwyciężyła go choroba. Ale i tak położył węgielny kamień pod pracę wszystkich misjonarzy. Kto gościł w dzisiejszym odcinku? Święty Franciszek Ksawery, hiszpański jezuita z XVI wieku.