Uczestnicy zajęć w klubach seniora "Na Obszarach" i "Pod Magnolią", prowadzonych przez bielsko-żywiecką Caritas, podsumowali drugi rok swoich spotkań, zrealizowanych pod wspólnym hasłem: "Poszukiwany eliksir młodości".
Przed rokiem spotkali się w sali Centrum Organizacji Pozarządowych w Bielsku-Białej przy pl. Opatrzności Bożej, by pochwalić się rezultatami swojej pracy w czasie zajęć przygotowanych w ramach projektu "Starość? Nie mamy na to czasu", sfinansowanego z dotacji bielskiego Urzędu Miasta. W tym roku seniorzy z klubów "Na Obszarach" i "Pod Magnolią", podsumowali drugi rok swoich spotkań, zrealizowanych pod wspólnym hasłem: "Poszukiwany eliksir młodości".
- Zajęcia były poszukiwaniem eliksiru młodości, który pozowali nam zatrzymać czas. Przez wieki poszukiwano go w różny sposób. My postanowiliśmy zatrzymać czas przez aktywność, zdobywanie wiedzy, umiejętności - mówi Maria Szlagura, koordynatorka projektu.
Wśród projektowych zajęć były: florystyka, fotografia cyfrowa, klub literacki, prace ręczne-użytkowe, kurs tańca i salon piękności. Ich efekty seniorzy zaprezentowali na specjalnie przygotowanej wystawie. Pokazali m.in. ozdobne stroiki, wieńce, bukiety, biżuterię, fartuszki kuchenne czy haftowane obrazy.
Zajęcia warsztatowe w klubach seniora to także miejsce, gdzie można pochwalić się swoimi talentami i zachęcić innych do odkrywania swoich!Za udział w zajęciach, tworzenie klubów i ich atmosfery dziękowały seniorom kierujące klubami - Marzena Stępniewska-Wołek i Małgorzata Derkacz. Podkreślały, że kluby stały się miejscami, które zachęcają seniorów do wyjścia z domu, integracji, rozmowy, wymiany doświadczeń, wzajemnej troski czy zwyczajnego wypicia kawy, herbaty w dobrym, życzliwym towarzystwie. - Sprawiacie, że w klubie nawet zwykły herbatnik smakuje nadzwyczajne - uśmiechały się prowadzące.
- Atmosferę w klubie tworzą klubowicze. Cieszymy się, że nie czują się tam gośćmi, ale gospodarzami - przychodzą, idą od razu idą do kuchni, robią sobie kawę, herbatę - jak w domu, jak u siebie. I o to chodzi! - dodaje Maria Szlagura.
- Nic byśmy nie zrobili bez was i prowadzących zajęcia! - zgodnie przyznają seniorzy, uśmiechając się, że oni i prowadzący zajęcia funkcjonują już jak "stare, dobre małżeństwo".
Podczas bielskiego spotkania był czas na spotkanie przy kawie i ciastkach - oczywiście także upieczonych przez seniorów!
- Chodzę na prawie wszystkie zajęcia, zwłaszcza manualne - mówi pani Ula. - Wychodzę z domu, jestem między ludźmi! Taki czas przyszedł w życiu, że jeśli wychodzę albo do lekarza albo do klubu. A tu jest zawsze fajnie.
- Jesteśmy na emeryturze, ale w ogóle nie siedzimy w domu. Może w soboty i niedziele. A tak to codziennie - jak nie do klubu seniora, to na Uniwersytet Trzeciego Wieku - opowiadają Jadwiga Duźniak i Rozalia Kasperczyk-Głowacka. - Nie mamy czasu się starzeć czy myśleć o chorobach. Nawet jak coś strzyka, to staramy się iść do przodu, myśleć o tym, co będzie na kolejnych zajęciach, kogo spotkamy.