Kreple, wuszt, koło, zicherka, ancug, gryfno frelka – to tylko kilka słów, które mogli usłyszeć i nauczyć się KSM-owicze, a wśród nich mieszkańcy diecezji warszawsko-praskiej, radomskiej, bielsko-żywieckiej, archidiecezji częstochowskiej i katowickiej, w ramach Weekendu u św. Walentego.
Członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży spędzili go w Bieruniu Starym. Okazją do takiego spotkania była rocznica 100-lecia wybuchu pierwszego powstania śląskiego. Pomysł zrodził się w głowie ks. Michała Anderki – Asystenta Diecezjalnego KSM Archidiecezji Katowickiej.
W piątkowy wieczór uczestnicy udali się na adorację oraz Mszę Świętą do sanktuarium św. Walentego, podczas których prosili za wstawiennictwem tamtejszego patrona o pomoc w rozeznaniu swojego powołania. Głównym celebransem Eucharystii był ks. abp Wiktor Skworc, który zaznaczył, że pomimo tego, że spotykają się właśnie mieszkańcy różnych części Polski, tak naprawdę stanowią oni rodzinę. Kościół, pisany przez duże „k”, jest pierwszą i podstawową wspólnotą każdego z nas.
Sobota upłynęła pod hasłem zwiedzania. KSM-owicze zwiedzili zabytkową kopalnię Guido, słuchając przewodników, którzy jeszcze niedawno codziennie zjeżdżali pod ziemię, by wydobywać „czarne złoto”. Ksiądz kapelan przywołał żywot św. Barbary. Opowieści o kanarkach, które ratowały życie pracującym w kopalniach, obejrzenie sprzętu górniczego, a także możliwość zobaczenia realiów panujących pod ziemią pozwoliły doświadczyć im choć namiastki trudu tej pracy. Atrakcją tego miejsca była również możliwość zjedzenia wspólnego obiadu 300 metrów pod ziemią.
Kolejnym punktem zwiedzania było Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach. Msza Święta odprawiona została w Piekarach Śląskich, gdyż od stuleci nie tylko Ślązacy, ale również pozostali Polacy pielgrzymują do Matki sprawiedliwości i miłości społecznej. Uczestnicy spotkania także wpisali się w to pątnicze dzieło, aby podziękować Maryi za opiekę i wstawiennictwo.
Wieczorem w liceum im. Powstańców Śląskich, podczas wystąpienia dyrektora, KSM-owicze poznali historię śląskiej gwary, a następnie brali udział w konkursach śląskiej godki. Nie brakowało śmiechu i dobrego humoru.
Podczas tych kilku dni swoje serca ofiarowały im rodziny z Bierunia i okolic, które przyjmowały młodych pod swój dach. Każdy mógł się wyspać, napełnić brzuch (I to jak! W dodatku ze sporą nadwyżką energetyczną.) i dostać prowiant na kolejny dzień. Najbardziej jednak ubogacające były rozmowy, doświadczenie budowania żywej relacji pełnej zrozumienia, miłości i wzajemnego dialogu. Zderzenie niemal dwóch światów – niejednokrotnie dojrzałych dorosłych z młodymi, którzy dopiero uczą się, jak należy w życiu postępować.