"Chciwość nielicznych powiększa ubóstwo wielu" - powiedział papież Franciszek podczas mszy w Watykanie z okazji obchodzonego w niedzielę III Światowego Dnia Ubogich. Podkreślił, że obecność ubogich przywraca atmosferę Ewangelii.
W homilii w bazylice świętego Piotra papież mówił, że przeminą rzeczy "przedostatnie, ale nie ostateczne: świątynia, ale nie Bóg; królestwa i sprawy rodzaju ludzkiego, ale nie człowiek".
"Przemijają sprawy przedostatnie, które często wydają się ostateczne, ale nimi nie są. Są to rzeczy wspaniałe, jak nasze świątynie, i przerażające, jak trzęsienia ziemi, znaki na niebie i wojny na ziemi; wydają się nam wydarzeniami z pierwszej strony, ale Pan umieszcza je na drugiej (stronie)" - dodał.
Franciszek wskazywał, że człowiek, bliźni "jest wart więcej niż wszystkie informacje świata".
Zaznaczył, że Jezus przestrzega przed pośpiechem. Mówił, że nie należy naśladować tych, którzy szerzą niepokój i podsycają lęk przed innymi i przed przyszłością, bo strach - jak wskazał - "paraliżuje serce i umysł". "A jednak, ileż to razy dajemy się zwieść pośpiechem z chęci poznania wszystkiego i natychmiast, świerzbienia ciekawości, najnowszej wiadomości szokującej lub skandalicznej, (dajemy się) zwieść podejrzanym opowieściom, krzykom tych, którzy wołają głośniej i bardziej gniewnie, tych, którzy mówią +teraz albo nigdy+" - zauważył Franciszek.
Wyraził przekonanie, że w pośpiechu ludzie nie znajdują czasu dla Boga ani brata, który mieszka w pobliżu. "W manii biegania, zdobycia wszystkiego i natychmiast irytuje ten, kto zostaje z tyłu. I jest osądzany jako odrzucony: ileż osób starszych, nienarodzonych, niepełnosprawnych, ubogich jest uważanych za bezużyteczne. Spieszymy się, nie martwiąc się, że dystanse się pogłębiają, że chciwość nielicznych powiększa ubóstwo wielu" - podkreślił papież. Wyjaśnił, że antidotum na pośpiech jest wytrwałość, która jest darem Boga.
"Prośmy dla każdego z nas i dla nas jako Kościoła o trwanie w dobru, abyśmy nie tracili z oczu tego, co się liczy" - zaznaczył.
Jako drugą wskazał "pokusę ego". Chrześcijanin "nie podąża za syrenami swoich kaprysów, ale za wezwaniem miłości, za głosem Jezusa" - przypomniał papież. "Ileż razy, nawet czyniąc dobro, panuje obłuda ego: czynię dobro, aby uważano mnie za dobrego; daję, ale aby z kolei otrzymywać; pomagam, ale by przyciągnąć ku sobie przyjaźń tej ważnej osoby" - wskazał Franciszek. "Czy pomagam komuś, od kogo nie będę mógł otrzymać? Czy ja, chrześcijanin, mam przynajmniej jednego ubogiego za przyjaciela?" - pytał papież, zachęcając do refleksji.
Jak zapewnił, ubodzy są cenni w oczach Boga, ponieważ "nie mówią językiem ego: nie utrzymują się samodzielnie, własnymi siłami, potrzebują ludzi, którzy wezmą ich za rękę".
Franciszek podkreślił, że obecność ubogich przywraca atmosferę Ewangelii. "Zatem zamiast odczuwać poirytowanie, gdy słyszymy, jak pukają do naszych drzwi, możemy przyjąć ich wołanie o pomoc jako wezwanie do porzucenia naszego ego, aby przyjęć ich z takim samym spojrzeniem miłości, jakie ma dla nich Bóg. Jakże byłoby wspaniale, gdyby ubodzy zajmowali w naszym sercu miejsce, jakie mają w sercu Boga" - dodał papież. Na koniec podkreślił, że "ubodzy ułatwiają nam dostęp do Nieba" i są "skarbem Kościoła".
Po spotkaniu z wiernymi na modlitwie Anioł Pański papież zje obiad z ubogimi, których zaprosił do Watykanu.