107,6 FM

Przed Wszystkimi Świętymi o spotkaniach, obecności i pewnym kompozytorze

Zbliża się święto Wszystkich Świętych. Cały poprzedzający je tydzień pachnie butwiejącymi liśćmi, otwierającą się na oścież wilgotną ziemią, która jeszcze próbuje zachować pozory, że trwają pory roku podkreślające jedynie urodę świata. A nie jego rozpad, grząskość, wilgoć, surowość, bezwzględny chłód.

Idąc na cmentarze szybko orientujemy się, że jest nas mniej w szeregach żywych niż w zeszłym roku, niż dziesięć lat temu. Życie wieczne wydaje się coraz bardziej pociągające, bo zagarnia tłumy znajomych, z którymi chciałoby się spotkać i choćby chwilę pomilczeć. Milczeć milczymy, najczęściej o nich, chodzących z nami dotąd na cmentarze, a teraz świecących pustką nad odwiedzanymi grobami za to gromadzących innych nad swoimi. Milczymy kiedy trzeba o nich mówić, przypominać, ze świętymi obcować, bo przecież oni byli dla nas często święci, choć oficjalnie nie kanonizowani.

Kiedy zabierałam się do pisania książki o Wojciechu Kilarze, znakomity okulista prof. Edward Wylegała mobilizował mnie do pracy pytając czy wierzę w świętych obcowanie. A kiedy odpowiedziałam, że tak, uśmiechnął się: „No to pan Wojciech pani pomoże”. Jakkolwiek to zabrzmi, okazało się, że w trakcie pisania różne niespodziewane zbiegi okoliczności, ułatwiały mi pracę i prowadziły do wyjaśnień tajemnic mojego bohatera. Zresztą to Wojciech Kilar po śmierci żony pytany przeze mnie czy jest w wigilię w domu sam – niezmiennie odpowiadał – sam czyli z żoną. Bo po śmierci była z nim mocno obecna.

Mój tata Wit zmarł już prawie dziesięć lat temu, a też jest obecny. Nieraz się spotykamy. Napisałam o tym wiersz.

Spotkania

jeszcze czasami się widzimy

oczy pod nierównymi brwiami

kształt głowy pod kaszkietem

we śnie autobusie na ulicy

 

nie zapowiadane spotkania

gdzieś między światami

 

nie próbuję nikogo pozdrawiać

oglądam się tylko kilka razy

i wierzę że zamiast tamtego

mężczyzny mój ojciec odchodzi

bez walizek zostawiając nam

wszystkie książki ubrania i pieniądze

 

w tym tłumie zawsze jest nadzieja

że możemy na siebie wpaść

że tamten świat wpadnie mi w oko

zamiast tego który co dzień wypada

 

 

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy