W kościele św. Tomasza Apostoła w Krakowie siostry duchaczki zainaugurowały obchody Roku Jubileuszowego 800-lecia nieprzerwanej obecności w Polsce.
W homilii bp Muskus podkreślał, że uczeń Chrystusa ma być człowiekiem miłosierdzia, w przeciwnym razie nie może się nazywać chrześcijaninem. – Miłość przynagla do tego, by wyjść i szukać potrzebujących, by docierać tam, gdzie żyją, by usłyszeć ich wołanie o pomoc, nawet jeśli o nią głośno nie proszą – wyjaśniał hierarcha.
Jak zaznaczył, posługa miłosierdzia jest "szkołą otwierania się na Bożą łaskę i na drugiego człowieka". – Nie można być sobą, więcej, nie można być człowiekiem, jeśli jest się zamkniętym – mówił za kard. Franciszkiem Macharskim. – Człowiek zatrzaśnięty, zabarykadowany sam w sobie, nieważne: z lęku czy z egoizmu, w końcu ginie, marnieje – dodał.
Przypomniał, że programem życia sióstr od początku było miłosierdzie; "miłość, która nie ucieka od potrzebujących, ale garnie się do nich". – Założyciel Zgromadzenia, bł. Gwidon, wiedział, że posługa miłosierdzia jest drogą do Królestwa, jest być albo nie być wspólnoty Kościoła, jest sprawdzianem wiarygodności uczniów Jezusa – mówił hierarcha.
Kaznodzieja podkreślał, że tym, co najbardziej zadziwia w dziejach sióstr, jest "umiejętność rozpoznawania wyzwań czasu i odwaga, a nawet pewna fantazja, w odpowiadaniu na nowe potrzeby i bolączki". – Wystarczy uświadomić sobie, że przed wiekami, w czasach, gdy los niechcianych dzieci i samotnych matek był w tragiczny sposób przesądzony, przy szpitalu duchackim powstało pierwsze okno życia, zwane wówczas kołem – przekonywał.
Jak dodał, świadczą o tym też dzieła prowadzone dzisiaj przez Zgromadzenie. – Tworząc przyjazne i bezpieczne środowiska dla samotnych matek, dla osieroconych dzieci i rodzin w kryzysie, ale także dla cierpiących i odchodzących z tego świata, jesteście oczywistym dowodem na to, że Kościół ochrania zagrożone życie nie tylko u jego początków, ale towarzyszy najsłabszym, schorowanym, niedołężnym i wspiera ich na każdym etapie, aż do końca – mówił.