Ten felieton to pochwala noblistki. Jest o literackim smaku. Tytułowa „pochwała noblistki” jest dla Wisławy Szymborskiej. Przyznaję, że uwielbiam jej poezję Uwielbiam i już. Po prostu. Bez politycznych kontekstów.
A jednak dzisiaj sięgnę do jednego z jej wierszy żeby zobaczyć przez jego pryzmat Polskę roku 2019, przez pryzmat polityki. Bo w dzisiejszej Polsce wszystko jest polityczne. Także literacki Nobel. Wiersz Szymborskiej, o którym wspomniałem to „Dzieci epoki”. Przypomnę, go, choć przywoływałem go już w jednym z moich radiowych felietonów: „Jesteśmy dziećmi epoki,/epoka jest polityczna./ Wszystkie twoje, nasze, wasze/dzienne sprawy, nocne sprawy/to są sprawy polityczne./Chcesz czy nie chcesz,/twoje geny mają przyszłość polityczną,/skóra odcień polityczny,/oczy aspekt polityczny./O czym mówisz, ma rezonans,/o czym milczysz, ma wymowę/tak czy owak polityczną./Nawet idąc borem lasem/stawiasz kroki polityczne/ na podłożu politycznym”. Otóż ten napisany w czasach PRL-u wiersz opisuje sytuację, którą w demokracji powinno uznawać się za nienormalną. Tak w czasach komunizmu czy – jak kto chce - realnego socjalizmu, jak sobie chcecie, jeśli nie wszystko, to prawie wszystko było polityczne. I ta nachalna obecność polityki, to upolitycznienie wszystkiego było cechą komunistycznego, a więc totalitarnego systemu myślenia. Przywołany przeze mnie wiersz Szymborskiej podkreślał w oczywisty sposób nienormalność sytuacji, w której polityka jest wszechobecna, sytuacji, w której polityka naciska na widzenie, słyszenie, odczuwanie i myślenie wyłącznie przez pryzmat – właśnie - polityki. Olga Tokarczuk, noblistka roku 2018 nagrodzona Noblem w roku 2019 niezwykle ceni Wisławę Szymborską, nazywa ją w wywiadzie dla „La Repubblica” swoją „ulubioną literacką noblistką”. Ale w wywiadzie dla włoskiej gazety podkreśla, iż ona sama „rozumie słowo >>polityka<< bardzo szeroko”. Powiada Tokarczuk: „Według mnie uprawia się politykę w każdym momencie życia; to co jemy jest polityką, to jak traktujemy zwierzęta jest polityką, natura jest polityką. Są nią także nasze ubrania” - uważa Tokarczuk. „Nawet śmieci to polityka” - dodaje. Jak można sądzić, skoro zdaniem dopiero co nagrodzonej noblistki „nawet śmieci to polityka”, to tym bardziej literacki Nobel jest z pewnością polityką. I rzeczywiście, ktoś, kto śledzi losy literackiej (a także pokojowej) nagrody Nobla, nie może mieć wątpliwości: Nobel to także – niekiedy nawet wyłącznie polityka. Ma swoją własną politykę komitet Noblowski, to oczywiste. To jednak, powiedzmy szczerze, uprawianie małej polityki, w niewielkim wreszcie gronie tych, którzy o przyznaniu nagrody decydują. Ta mała polityka komitetu ma rzecz jasna związki z polityką wielką, polityką w sensie ścisłym z kontekstem międzynarodowym w tle. Ale nie o tym chcę dzisiaj mówić. Chcę w kontekście literackiej nagrody Nobla zająć się polskim grajdołem. Oto, gdy Olga Tokarczuk była jeszcze tylko ledwie kandydatką do Nobla, minister kultury Piotr Gliński obwieścił, że powieści Tokarczuk nie doczytał do końca. Kiedy Tokarczuk została laureatką Nobla. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk ogłosił, że przeczytał wszystkie powieści Tokarczuk. I to do końca. Trudno tu doprawdy nie wyczuć intencji polemicznej wobec oświadczenia Glińskiego. Absolutnie nie wykluczam przy tym szczerości wypowiedzi obu polityków, choć zdaję sobie sprawę, że taka szczerość, jeśli tylko rzeczywiście spontaniczna, może postawić polityka w niezręcznej sytuacji. Ot, nie tak dawno w jednym z wywiadów Donald Tusk pochwalił się, że skończył właśnie czytać powieść „Król” Szczepana Twardocha. I mógł przeczytać w Internecie taką oto odpowiedź pisarza: „Mam wątłą nadzieję, że (książka - przyp. red.) się Panu w ogóle nie podobała i czuje się Pan teraz ze swojego cennego czasu równie dotkliwie przeze mnie okradziony, jak dotkliwie okradł mnie Pański dawny rząd z 50% kosztów uzyskania przychodu”. Tak, literacki Nobel dla Olgi Tokarczuk najwyraźniej zainteresował polski mały światek polityczny – jednych życzliwie i z nadzieją, drugich – wręcz przeciwnie. Więcej, przynajmniej jedna strona politycznej wojny polsko-polskiej miała nadzieję, na Noblu Tokarczuk „coś ugrać”. Mój uniwersytecki kolega, kandydat na senatora Marek Migalski w przedwyborczej rozmowie z redaktorem Markiem Czyżem wysunął nawet tezę, że „Nobel dla Tokarczuk zmienił dynamikę sporu politycznego w Polsce”. Ja sam w powyborczej rozmowie z redaktorem Czyżem podzieliłem się uwagą, że gdyby tak być miało, to świadczyłoby to raczej o niedojrzałości polskiej demokracji. Nie umiem sobie bowiem wyobrazić, by w dojrzalszej niż nasza demokracji literacki Nobel miał wpłynąć na wynik wyborów do parlamentu. Co do poglądów historycznych i politycznych noblistki – to pisałem o nich kilka lat temu i nie widzę potrzeby by do moich wtedy sformułowanych opinii wracać. Bo cóż się niby zmieniło? Ja wiem, że w przypadku Nobla działać może psychologiczny „efekt aureoli”. Ale przecież to, że nawet uhonorowanie literacką nagrodą Nobla nie daje patentu na mądrość, to zdaje się być przecież oczywistą oczywistością.