To forma oddania dobra, które sami otrzymaliśmy - mówią Agnieszka i Wojciech Mazurkowie, którzy w Turce pod Lublinem wybudowali specjalny ośrodek.
Alicja Mazurek, mimo że od wypadku, któremu uległa, minęło już półtora roku, ciągle jest w śpiączce.
Rodzice Ali, myśląc jak pomóc swojemu dziecku, ale też jak pomóc wielu ludziom, którzy potrzebują specjalistycznej terapii, wybudowali ośrodek w Turce pod Lublinem. Na swojej działce, częściowo ze swoich pieniędzy, ale też z kredytów i pożyczek.
Sami przez długie miesiące jeździli z Alą po różnych klinikach, gdzie dziewczyna była rehabilitowana. Doświadczyli wielu trudności z tym związanych i ponieśli ogromne koszty.
Od sierpnia Alicja przebywa w domu. Choć korzysta ciągle z terapii, na które musi dojeżdżać, już niedługo się to zmieni. Będzie mogła być rehabilitowana na miejscu.
- Pamiętam tę rozmowę 8 miesięcy temu wieczorem, w czasie której mój mąż postanowił, że zbuduje taką specjalistyczną placówkę - wspomina Agnieszka Mazurek, mama Alicji. - Mieliśmy plac i pozwolenie na budowę. W ciągu tygodnia zalane były fundamenty.
To był czas katorżniczej pracy, ale zamiar udało się zrealizować. - Na dziś brakuje nam jedynie sprzętu, takiego z najwyższej półki, który chcielibyśmy udostępniać do rehabilitacji zarówno dzieci, jak i dorosłych - podkreśla pani Agnieszka. - W tej chwili dysponujemy jedynie podstawowymi urządzeniami, więc musimy prosić wszystkich dobrych ludzi o pomoc. Sami już nie mamy więcej pieniędzy, żeby móc kupić choćby potrzebną do terapii komorę hiperbaryczną czy lokomat.
W ośrodku państwa Mazurków w terapii będzie mogło brać udział równocześnie sześć osób.
Na razie placówka będzie działała na zasadach komercyjnych. - Chcemy uzyskać kontrakt z NFZ, musimy na niego jednak poczekać - mówi mama Ali. - Ale już teraz wiem, że nikt tu za nic nie będzie musiał płacić. My dostaliśmy mnóstwo pomocy od innych ludzi. Chcemy choć w taki sposób to dobro móc oddać - zaznacza.