Dzisiejsza patronka jest tak wielką postacią, że w kalendarzu liturgicznym nie znalazło się już pod datą 15 października więcej miejsca na wspomnienie innych świętych czy błogosławionych.
Dzisiejsza patronka jest tak wielką postacią, że w kalendarzu liturgicznym nie znalazło się już pod datą 15 października więcej miejsca na wspomnienie innych świętych czy błogosławionych. Jej wielkość - jako przydomek - stała się nawet nieodłączną częścią jej imienia. A już nadanie jej, przez papieża Pawła VI, w roku 1970 tytułu "doktora mistycznego", to była zwykła formalność. W końcu kto, jak nie ona, św. Teresa Wielka, Teresa z Avila, oprócz tego, że zreformowała Karmel, napisała także fundamentalne, klasyczne w dziedzinie chrześcijańskiej mistyki, dzieła. Aż dziw bierze, że ktoś tak dużego formatu, mógł się zmieścić w zwyczajnym kobiecym ciele. Kruchym i podatnym przez całe życie na różne choroby, z których niektóre omal jej nie zabiły. Po ludzku to niepojęte, przynajmniej do momentu, gdy nie przypomni się historii z początków życia dzisiejszej patronki. Miała wtedy 7 lat i z wypiekami na twarzy czytała żywoty świętych. Ta lektura tak rozbudziła jej wyobraźnię, że postanowiła uciec do Afryki, aby tam z rąk Maurów ponieść śmierć męczeńską. Nie dość, że sama uciekła w tym celu z domu, to jeszcze zdołała namówić do tej wyprawy także młodszego od siebie brata. Kto wie, jak skończyłaby się ta przygoda, gdyby wuj obojga nie odkrył w porę ich planów i zawrócił oboje do domu. Młoda święta nie miała jednak ochoty porzucać swoich marzeń o zdobyciu niebieskiego królestwa – trzymana odtąd pod kluczem w domu, zbudowała sobie w kącie ogrodu pustelnię na wzór wielkich pokutników. Tak, jeśli coś tak nieszablonowego dzisiejsza patronka zrobiła jeszcze przed 10 rokiem życia, to jej rodzina mogła tylko czekać, co jeszcze stanie się za przyczyna nieugiętego charakteru św. Teresy. Nie pomogło nawet prewencyjne wysłanie jej w wieku nastoletnim do internatu augustianek w rodzinnym Avila. Ledwie tam trafiła rozchorowała się tak bardzo, że wróciła do domu. Choroby zresztą będą ją odtąd trapić niezwykle często, jednak paradoksalnie to one nauczą św. Teresę Wielką pokory i pozwolą inaczej spojrzeć na świat. Po pierwsze, pokażą jak ułomne i zniszczalne jest ludzkie ciało. Po drugie, pozwolą jej dostrzec innych, którzy także cierpią wokół niej. Po trzecie, dadzą jej niezbędny czas na modlitwę i duchowe poszukiwania Boga w "twierdzy wewnętrznej" swojego serca. I po czwarte w końcu, choroby dały szansę Bogu, by w życiu dzisiejszej patronki objawić swoją wszechmoc, która w połączeniu z jej przyrodzonym charakterem dała ostatecznie ową 'wielkość' Teresy. Wielkość, która nie ugięła się przed zadaniem zreformowania w duchu pierwotnej surowości zakonu karmelitańskiego, do którego wstąpiła już w 20-tym roku życia. A kłód, jakie były jej rzucane w dokończeniu tego dzieła było ze strony współsióstr, inkwizycji i możnych tego świata bez liku. Umierając, św. Teresa z Avila mogła jednak powiedzieć : "Solo Dios basta" - Bóg sam wystarczy. I tak zakon karmelitów bosych stał się faktem. Czy wiecie państwo kiedy umarła św. Teresa Wielka? W roku 1582 w wieku 67 lat.