Dzisiejszy patron na pierwszy rzut oka nie powinien właściwie nikogo szerzej zainteresować. Dlaczego? Raz, że ma imię jasno wskazujące na związek z zamierzchłymi czasami: Chrodegang. A jak wiadomo przeszłość nam, współczesnym, ma niewiele do zaoferowania.
Dzisiejszy patron na pierwszy rzut oka nie powinien właściwie nikogo szerzej zainteresować. Dlaczego? Raz, że ma imię jasno wskazujące na związek z zamierzchłymi czasami: Chrodegang. A jak wiadomo przeszłość nam, współczesnym, ma niewiele do zaoferowania. Ale nawet gdybyśmy spróbowali podjąć wysiłek poznania tejże przeszłości, to natrafilibyśmy w życiorysie Chrodeganga na przeszkodę numer dwa, która skutecznie czyni go nieatrakcyjnym. Otóż wszystko co robił, jest tak głęboko zanurzone w rzeczywistości królestwa frankońskiego z VIII wieku, że bez choćby pobieżnego wykładu z historii wczesnego średniowiecza żeby to wszystko pojąć się nie obejdzie. Czyli co, skreślamy św. Chrodeganga z Metzu i wracamy do innych dzisiejszych patronów? Nie. Zmieniamy tylko sposób spojrzenia na jego życie. Albo raczej zgodnie z germańskim znaczeniem jego imienia, szukamy sławy, jaką przyniosły mu poczynione przez niego kroki. A są takie przynajmniej trzy. Pierwszy to ten, dzięki któremu wykształcony w klasztorze benedyktyńskim młody frankijski szlachcic zostaje cenionym urzędnikiem na dworze króla Franków Karola Młota, a następnie Pepina Krótkiego. Ma wielką władzę, ale podlega woli władcy, a ten po śmierci biskupa Sigisbalda obsadza go jako jego następcę w diecezji Metz, jednocześnie nie zwalniając z obowiązków względem królestwa. Tak więc skupia św. Chrodegang w swoich rękach władzę świecką i duchową. Co z nią czyni? I tutaj właśnie dokonuje drugiego z kroków, które zapisują go w historii. Oto widząc, jak trudno jest sprawować jakakolwiek władzę tak, żeby nie wyszła z tego samowola, pisze dla podległych mu kapłanów regułę. Reguła Chrodeganga nakazuje im życie we wspólnocie, której zasady organizuje ściśle opisany kanon, nazywając tych, którzy go przestrzegają kanonikami. Jeżeli więc zastanawiali się kiedyś państwo, skąd to słowo w naszym słowniku, to winny jest temu dzisiejszy patron i jego Regula Canonicorum. Nie ma więc odtąd być mowy o służeniu wiernym, bez ćwiczenia samego siebie w pokorze, czego przykłady dawał sam św. Chrodegang i to nie tylko nosząc włosienicę i poszcząc. Tyle krok drugi, a ten trzeci wiekopomny krok uczyniony przez naszego patrona, to jaki? Wynikający z dwóch poprzednich – obowiązek uczenia. Uczenia się i uczenia innych. Bo kanonicy mają być wykształceni, a żeby tak było przy każdej katedrze, ma powstać szkoła kształcąca w pierwszej kolejności przyszłych kapłanów, a po wtóre w ogóle wszystkich ludzi, którzy nie tylko chcą się nauczyć jakiegoś zawodu, ale chcą lepiej zrozumieć otaczający ich świat. To połączenie reguły życia wspólnotowego z obowiązkiem uczenia się, a następnie nauczania innych, po wiekach stanie się podstawą działania uniwersytetów – z łaciny : ogółu nauczycieli i uczniów. Tak więc, choć św. Chrodegang, biskup Metzu z VIII wieku, może nam się w pierwszym odruchu jawić jako postać z zamierzchłej przeszłości, to już decyzjami podjętymi za swojego życia bez trudu dotrzymuje nam kroku, choć umarł... no właśnie. Czy wiecie państwo kiedy? W roku 766, licząc sobie 54 lata.