Ewangelizacja, a obok tego działalność charytatywna to istotne momenty, w których swe powołanie realizują chrześcijanie.
W tych dwóch wymiarach św. Paweł jest wzorem i niedościgłym przykładem. Niestrudzony ewangelizator podczas trzech podróży misyjnych przemierzył całą wschodnią część Imperium Rzymskiego. W planach miał także pracę misyjną w Hiszpanii. Wszędzie, gdzie dotarł, organizował pomoc charytatywną. Do tego zobowiązały go obrady Soboru Jerozolimskiego, o czym napisał w Liście do Galatów: „Jakub, Kefas i Jan, uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawicę na znak wspólnoty, byśmy szli do pogan, oni zaś do obrzezanych, bylebyśmy pamiętali o ubogich, co też gorliwie starałem się czynić”. Obok tej deklaracji ważnym świadectwem owego wymiaru pracy Apostoła Narodów jest jego trzecia podróż misyjna, podczas której zbierał datki na wsparcie wspólnoty jerozolimskiej. Zebrane fundusze św. Paweł zawiózł do Jerozolimy. Ale zanim to się stało, dokonał ciekawego manewru. Na zimę u końca trzeciej podróży apostolskiej, gdy zamarł ruch na Morzu Śródziemnym, św. Paweł osiadł w Koryncie. Wiemy, że pisał wówczas List do Rzymian. Wiosną, gdy żegluga morska miała ruszyć, w planach była podróż do Jerozolimy. I wówczas stało się coś zaskakującego. Święty Paweł nie wsiadł na okręt, ale powędrował lądem na północ Grecji i dopiero stamtąd rozpoczął morską przeprawę do Jerozolimy. Nie mamy danych na ten temat, ale zdaje się, że otrzymał informacje, że jego zbiórka finansowa może paść ofiarą rabusiów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.